czwartek, 14 stycznia 2016

Wspomnienia z dzieciństwa i wiara.

Nie żyje Alan Rickman. Bardzo mnie to przybiło. Czuję się jakby zmarł wujek, który był mi bliski. Śmierć Davida Bowiego nie wywarła na mnie takiego wrażenia, może dlatego, że nigdy nie interesowałem się tym co tworzy, nie jest to mój gatunek, poza tym ja bardzo niechętnie słucham męskich wykonań, jednak w 85% moje serce jest po stronie śpiewających kobiet. Tak czy inaczej, świat stracił w tym tygodniu dwie ważne osoby. Historia się tworzy na naszych oczach. Mamy to szczęście, że mieliśmy szanse żyć w tym samym czasie co Ci wielcy ludzie.

Historia, wspomnienia.. My geje mamy pełno złych wspomnień, o których chcielibyśmy zapomnieć. Jak pisałem, zamówiłem sobie książkę. Dzisiaj ją skończyłem czytać. Tytuł, może już przez Was czytany, to: Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek (część 1) . Ta książka rozbudziła we mnie właśnie te smutne, skrywane wspomnienia.


Na początek chcę powiedzieć, że broniłem się przez tą książką, ponieważ, co bardzo głupie, odstraszał mnie tytuł. Sens tytułu wyjaśnia się na pierwszych kilku stronach. I od tego momentu zmieniłem diametralnie nastawienie do tej książki. W skrócie: to opowieść o Szwecji lat 70-80 XX wieku, gdy zaczyna się epidemia HIV, przeplatana historią gejów. Powstały jeszcze dwie książki z tej serii, zamówiłem już obie, ciekawy jestem końca. Jednak jak wspomniałem, po przeczytaniu tych 280stron obudziły się we mnie wspomnienia z dzieciństwa. Pamiętam jak byłem wyzywany od pedałów, jak bałem się wracać zimą ze szkoły przed obawą o obrzucenie śnieżkami przez debili z mojej wsi. Pamiętam jak w szkolnej szatni wyzywano mnie od ciot, jak bałem się ćwiczyć na w-fie, jak bałem się wchodzić do męskiej szatni bo wiedziałem, że mogą być jakieś uszczypliwe komentarze, pamiętam jak na zeszycie do języka polskiego w gimnazjum narysowano mi kutasa i napisano pedał. To wszystko powodowało, że byłem zamknięty w sobie, że skupiałem się na nauce, nie miałem znajomych. Ilu z Was ma podobne doświadczenia?!
Ale pamiętam też jeden moment, taki pierwszy, który napełnił mnie pewnością siebie, mimo, że zewsząd mi dogryzano. Lekcja polskiego, każdy miał opowiedzieć o swojej ulubionej książce. Książką, o której opowiadałem był Harry Potter i Więzień Azkabanu. Wiedziałem, że jak wyjdę i zacznę o tej książce opowiadać to wszyscy będą się ze mnie śmiać. Zrobiłem to wbrew wszystkim, a zgodnie ze sobą. Byłem z siebie dumny, mimo, że potem zdarzały się szarpania i obrażanie. To było moje małe zwycięstwo.

I potem kolejne zwycięstwo. Wygrałem ogólnopolski konkurs, powstał o mnie film, byłem zapraszany do telewizji, udzielałem wywiadów. Byłem na językach wszystkich w okolicy. I nie dla tego, że gadali o mnie pedał, a dlatego, że stałem się lokalną gwiazdą. I to był moment, w którym nabrałem pewności siebie, nie bałem się wygłaszać opinii.

I wiem, że gdyby nie te zdarzenia, to nie byłbym tym kim jestem. Moje życie mogłoby potoczyć się inaczej, mógłbym nie mieszkać w Warszawie, mógłbym tamtego dnia nie spotkać się na stacji metra Ratusz Arsenał z moim obecnym facetem, mógłbym tamtego dnia nie całować się z nim w windzie, mógłbym żyć sam, skrywając to, że jestem gejem, tak jakby to było jakieś przekleństwo, rzucony zły czar, który trzeba ukrywać, bo nie przystoi, bo to zło, które nie może ujrzeć światła dziennego. Jestem dumny z tego kim jestem, nie czuję wstydu. Chciałbym, aby wszyscy geje, którzy teraz są nękani przez rówieśników na wsiach i małych miasteczkach, doczekali tak niezwykłej chwili bycia wolnym i szczęśliwym, bez strachu o to co inni powiedzą, bez strachu, że jestem źle ubrany, że źle układam ręce czy mowie w taki a nie inny sposób. Nie godzę się na jakąkolwiek przemoc związaną z dyskryminacją ze względu na orientację seksualna, ale również religię czy pochodzenie!


No właśnie, ta religia... Przeżyłem pewną zmianę w kwestii duchowej. Ja z roku 2007, gdzie mieszkałem w domu rodzinnym, a ja w 2016 roku - to zupełnie dwie osoby.

W moim domu od zawsze nie było nigdy dyscypliny związanej z chodzeniem do kościoła. Moja mama od zawsze miała zdrowy rozsądek do tego. Jednak byłem wychowywany w wierze katolickiej. Kiedyś nie było do pomyślenia abym w święta nie poszedł do spowiedzi. Teraz po prostu nie spowiadam się. Pamiętam jak dzisiaj rozmowę z pewnym gejem, z którym spotykałem się w 2009 roku. Chodziliśmy po Polach Mokotowskich i opowiadał mi jak to był ojcem chrzestnym i nie poszedł do spowiedzi, ale do komunii tak, ponieważ wymusiła to na nim rodzina. Wówczas pomyślałem: jak tak można. Po 6 latach, ja, ten, który oburzył się tą opowiadaną sytuacją, sam na chrzcinach nie poszedłem do spowiedzi, a do komunii tak. Stałem się takim samym człowiekiem. I teraz pytanie? Co wpłynęło na moją zmianę? Mój facet, który jest agnostykiem? Ogólnie przyjęta norma, że gej nie należy do kościoła? To, że moim znajomi geje też nie wierzą?

Pamiętam ile razy kłóciłem się z moim facetem na temat religii, ile razy przekonywałem go do tego co "prawdziwe".

Teraz jest tak, że jak widzę księdza to myślę nie o Bogu a o tym jakiego ma kutasa. Ba, nawet księża mnie podniecają (pamiętam te wyrzuty sumienia gdy pierwszy raz zwaliłem sobie do pornosa w którym grał "ksiądz"). 

Sam się dziwię, że poruszam taki temat, ale biorąc pod uwagę przeczytaną książkę (gdzie bohater akurat jest świadkiem Jehowy i przeżywa wewnętrzny dramat) moje myśli zaczęły kręcić się przy tym temacie. To czego jestem pewny i co czuję głęboko w sercu jest to, że wraz ze wzrostem akceptacji mojej gejowskiej natury i chęcią życia w ten, uszczęśliwiający mnie, sposób, spada proporcjonalnie moje zaangażowanie w kościół katolicki, w wiarę i chęć uczestniczenia w katolickim świecie. Mi szczęście sprawa to, że akceptuję siebie, mam faceta, mam wsparcie od mojej mamy. Kościół do którego należałem nie przewidział miejsca dla ludzi takich jak ja. Dobrze, że aktualny papież ma szersze spektrum na cała sprawę i młodzi geje, którzy dopiero siebie odkrywają, będą mieli szansę na pogodzenie tych dwóch rzeczy. Bo nie powiem, wielokrotnie modlitwa dawała mi wewnętrzny spokój i niewytłumaczalne ciepło. 

Cały dzień trzyma mnie na słuchaniu Dido, jej ostatnia płyta już leci trzecią godzinę...




2 komentarze:

  1. Słowo katola
    Przyroda, nie znosi próżni-to truizm.Duchowość również nie znosi próżni. Jeżeli nie ma w niej Boga, to wolne miejsce zajmuje szatan, który obejmuje władzę nad człowiekiem.
    Szatan czyni życie łatwiejszym, a nawet pozwala na bycie hedonistą.Podsuwa szybko myśl-obraź się na księdza, kościół itp. Po co chodzić do spowiedzi.Jesteś gejem -masz prawo być obrażonym na KK.
    Nie masz wiary, bo ona jest niedojrzała.Chodzisz więc po pustyni, zwodzony fatamorganami i mirażami. Nie wiesz, że pod warstwą piasku jest źródło wody. Trzeba tylko się do niej dokopać. Życie to nie tylko chodzenie po powierzchni/nawierzchni, ale również wchodzeniem w głębię.
    Z religii najważniejsze jest jedna prawda-Bramy do Królestwa są wąskie.Nikt ich nie poszerzy,nawet papież.
    Na szczęście mamy ROK Miłosierdzia. Warto skorzystać z tego wyjątkowego czasu.Czas to cenny dar. Skorzystajmy z niego w 2016roku. Owocnej refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Uderz w stol, a norzyce sie odezwa". Zastanawiam sie jakiej orientacji seksualnej jestes? Spewnoscia osoba glebokiej wiary. Podejrzewam duze zainteresowanie z Twojej strony Kosciolem Katolickim, a zarazem zyciem i postepowaniem owieczek do niego nalezacych - skad te przypuszczenie?, bo malo kto z nas- zwyklych katolikow wie, ze rok 2016 jest rokiem Milosierdzia i malo kto pamieta, ze temat nawiazujacy do pustyni, wiary i wody, ktora jest zrodlem mocy Ducha Swietego − "w każdej chwili możemy z tego źródła zaczerpnąć wody żywej" jest poruszany podczas sakramentu bierzmowania. Temat ten rowniez obszernie porusza Ks. Dawid Pietras, tutaj link: http://pietrasdawid.pl/kazania-konferencje/pisane/okultyzm-i-ezoteryzm/chrystus-zrodlo-wody-zywej

    Podejrzewam rowniez, ze jestes osoba starsza? Piszac, czesto nie uzywasz znakow przestankowch, tzn. spacji po znakach interpunkcyjnych. Jak sie myle, to zwracam honor.

    Co do autora i jego tekstu. Chlopak sie moze troche pogubil i zbyt impulsywnie stawia swoja wiare vs styl zycia jaki prowadzi. Nie popieram tego co robi, ale odnosze wrazenie, ze to nie jego wiara w Boga traci na sile, a raczej w Kosciol i jego podejscie do mniejszosci jaka kolega Pat ze soba reprezentuje. Piszac "Nie masz wiary, bo ona jest niedojrzała" jest moim skromnym zdaniem malo uzasadnione i zbyt pochopne.

    Bramy do Krolestwa Niebieskiego moze i sa waskie, ale dla ludzi LGBT zapewne nie wezsze. W koncu wszyscy jestesmy dziecmi Bozymi.

    Pozdrawiam serdecznie

    wierzacy Anonimowy

    OdpowiedzUsuń