poniedziałek, 11 stycznia 2016

Ściskanie w sercu.

Żałuję, nie moja praca zajmuje mi wiele czasu, że nie mam na tyle wolnych chwil, aby pisać częściej na blogu. Nawet dzisiaj rano, leżę w łóżku z moim facetem (też miał day off) i dzwoni telefon, z pracy. Potem za godzinę kolejny, trzeci był po 12. Uspokajam mojego faceta, ponieważ źle znosi to, że w wolny dzień muszę pracą się zajmować. Jednak ja mam czyste sumienie, jak dostałem awans to była jedna z pierwszych rzeczy o których uprzedziłem mojego lubego: telefony z pracy w każdej chwili. No może poza urlopem, wtedy jest się chronionym niewidzialną woalką, ale cały rok jest do dyspozycji firmy. Nie przeszkadza mi to, ponieważ czuję się mam kontrolę nad tym co się dzieje w firmie, a ja tak lubię. Oczywiście w związku jest to wadą, ale ja nauczyłem się iść na kompromis, a mój facet nauczył się przymykać oko w pewnych sytuacjach. I wiecie co jeszcze.. Jak spędzam ze swoim facetem za dużo czasu to często się sprzeczamy, ale jak tylko zostaje sam w domu to zaczynam tęsknić za nim. Tak samo gdy jestem w pracy, siedzę przed komputerem i myślę o nim. To chyba dobrze świadczy. Nadal go kocham, nadal chcę z nim być i nie chcę tego zmieniać w swoim życiu. Ale temat "trzeciej małpki do kochania" się powtarza. Czasami nie wiem czy robimy to dla żartu, czy aby wyrzucić z siebie emocje, ale rozmawiamy na ten temat. No i jasne, sam się ze sobą gryzę, bo z jednej strony nie wyobrażam sobie aby był ktoś jeszcze, ale z drugiej strony chciałbym abyśmy mieli jeszcze kogoś na równi.

No i tak będąc napalonym tym tematem natknąłem się na film Kraina Burz (ang. Land Of Storms). W opisie było o trójkącie, poza tym był wszędzie dobrze oceniany, film nowy, więc jak dla mnie miał same plusy. Pobranie było dosyć ciężkie (lubię filmy oglądać na tv a nie na komputerze). W końcu sukces, pendrive w wejściu USB, oglądamy. Po filmie nie mogłem się otrząsnąć (tak samo mój facet). Film bardzo nam się spodobał, ja jednak tak bardzo wszedłem w główną postać, że zacząłem odczuwać to co ona  w tym filmie. Zakończenie, bez zdradzania fabuły, było dla mnie gwoździem do trumny. Drugiego dnia jeszcze rozmawialiśmy na temat tego filmu. Dusiło mnie w środku. Nie obiecuję, że na każdego ten film tak zadziała, dla mnie on jest one of my favorite i bardzo chętnie go sobie kupię. Tak czy inaczej cieszę się, że są filmy, które mnie tak poruszają, które każą mi myśleć, z których mogę coś wynieść. Pół godziny przeryczałem po Tajemnicy Brokeback Mountain, Kraina Burz ściskała mnie dwa dni...




W Święto Trzech Króli spotkałem się z koleżanką ze studiów. Poszliśmy (plus dwie jej koleżanki) na lodowisko na Imielin w Warszawie. Ludzi było dużo, ale nie ma co się dziwić, skoro wszystko pozamykane, a jedynie takie lodowisko krzyczy z daleka: przyjdź do mnie, jestem otwarte, zapłać 16 złotych polskich by założyć za małe łyżwy, ponieważ mojego rozmiaru (jak się potem okazało mój łyżwowy rozmiar to 48) nie ma i albo zakładam za małe, albo do widzenia i pocałuj się w dupę z powodu wydanych 16 złotych. Początki były trudne, ponieważ na łyżwach ostatnio byłem (zmuszony) trzy lata temu w Promenadzie. Godzinę porobiłem "piruety" a potem koleją godzinę prostowałem palce (po za małych łyżwach). Nie powiem, zabawa była przednia, poza tym fajnie jest wyjść z domu i zobaczyć się z innymi ludźmi. Podczas kolacji w zapiecku zostałem też przez koleżankę poproszony o zostanie tajemniczym klientem w jednym z jej sklepów (jest kierownikiem regionalnym pewnego sportowego sklepu). Nigdy tego nie robiłem, czuję podniecenie z nowego zadania, nic więcej nie zdradzam, bo zaraz się okaże, że czyta tego bloga ktoś z miejsca, które będę brał pod lupę i nici z badania.

No i już tak w zamiarze jestem w drugiej połowie posta, więc czasu trochę poświęcę koledze Anonimowemu, który zostawia długie komentarze. Drogi kolego, dziękuję za rozśmieszanie mnie, za powodowanie efektu LOL u innych czytelników, którzy piszą do mnie z zapytaniem kim jest ów Anonimowy. No cóż, idzie to już w stronę gejowskiej ikony bloga Pata Własnegolosu, która zaczepia, pojawia się i znika, żyje w świecie nieosiągalnym, nieokreślonym i ma dużego kutasa. Czego gej mógłby sobie życzyć więcej?! Już nawet sam duży kutas wystarczy.

Obiecałem przedstawić swój punkt widzenia dotyczący tematu: Kto pierwszy powinien zagadywać, mężczyzna czy kobieta, a jak to wygląda w środowiskach LGBT, a więc:

Wszyscy jesteśmy wychowywani pod ten sam szablon (może teraz to nieco inaczej wygląda, ale skupię się na swoim pokoleniu). Chłopiec miał być silny, zaradny, odważny. Dziewczynki miały być posłuszne, grzeczne, poukładane, skromne. Moje pokolenie zostało wychowane w wierze w siłę i aktywność faceta, gdzie kobieta ma być i ładnie wyglądać. To facet jest od działania, więc wszyscy moi rówieśnicy, ci starsi i ci młodsi, tak myslę do rocznika 95, wierzą w to, że to facet powinien wykonywać pierwszy krok, on jest samcem walecznym, kobiecie nie przystoi. Gówno prawda, bo ja jestem zwolennikiem tego, aby każdy robil to co czuje. Jeżeli kobieta ma chęć zaczepić faceta, niech to robi. Nie zastanawiajmy się nad tym czy wypada, co ktoś pomyśli. Działajmy, nic nie tracimy, zyskamy dużo. Jak nie przyjaciela z założeniem, że docelowo kogoś do życia/łóżka, to doświadczenie, że następnym razem trzeba inaczej postąpić. TYLE.



A co z parami homoseksulnymi?! Nie znam osobiście żadnej pary lesbijskiej, która byłaby wyoutowana i żyła w moim otoczeniu. Lesbijki są dla mnie wielka niewidomą, mimo, że w pracy, nawet w swoim dziale mam jedna zadeklarowaną. Ale nigdy nie zamieniłem z nią słowa jak swój ze swoim. Mam wrażenie, może oparte na stereotypach, że lesbijki zdają się być konkretne i nie muszą się długo zastanawiać. Śmiało zaczepiają siebie, odważnie poznają innych. W kwestii pójścia do łóżka stawiają na emocjonalność, nie na akt seksualny. I tutaj my geje mamy nieco inaczej. Może ja na chwilę obecną w życiu jestem bezpośredni i nie miałbym problemu z podejściem do obcego faceta i powiedzenia mu, że ma fajne buty, albo gdzie kupił tą torbę (czy chuj wie co innego xD ), ale w gruncie rzeczy geje sa takimi pawiami, które lubią się najpierw pokazać z każdej strony, "zobacz jaki jestem zajebisty, ile zyskasz poznając mnie", dopiero potem zaczepiaja siebie i lądują w lóżku. Nie mówię, że każdy gej tak robi, ale opieram się na stereotypach, bo w końcu one są odnośnią do wyjątków czy utartych wzorów dla danych jednostek. Gej pójdzie, porucha się, przejrzy na oczy, zrobi kalkulację czy opłaca mi się ciągnąć daną znajomość czy nie i tyle.

Nie chcę też, aby każdy gej był kojarzony z ruchaczem, każda lesbijka z ciepłą kluchą emocjonalną czy heteryk z podziałem ról na samca-władcę i bezdecyzyjną-kobietę. Każdy jest inny i niech każdy kieruje się własnym szczęściem. To jest ponad wszystkimi zasadami, obowiązkami, przyjętymi normami. Nie bójmy się walczyć o swoje!! Nawet jak ktoś pomyśli o nas "co on/ona robi".

Na koniec, ku znudzeniu i bez zaskoczeń, piosenki, tym razem trzy. 








Jeszcze jutro i mam pięć dni wolnego!!!!

2 komentarze:

  1. Szanowny kolego,

    po raz pierwszy udalo Ci sie Twoim postem i przede wszystkim tym co napisales wzbudzic we mnie szacunek i respekt. Nie zebym Cie nie docenial, albo uwazal za malo wartosciowa osobe, nie to mam na mysli. Za kazdym razem jak czytam Twoje zyciowe News'y i analizuje styl w jakim je przedstawiasz, podchodze do tego na dystans, z lekka ironia, czasami przymykam oko i nie biore Cie na powaznie...to byl blad, duuuuuzy blad!............

    “...lecz ludzie tak bar­dzo wstydzą się wy­jaśniać swo­je watpli­wości...
    ... pros­te py­tania i od­po­wie­dzi tak niewiele kosztują...
    ... a tak bar­dzo bu­dują i pielęgnują uczu­cia oraz szacunek...„

    nie wiem kto jest autorem, ale chwala mu za to co ujal w tych paru linijkach tekstu.

    Pozdrawiam (rowniez Twoich czytelnikow, czuje sie jak redaktor naczelna „Przyjaciolki“^^)

    Anonimowy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kłaniam się nisko :)
    Miód na moje uszy (oczy?!)!

    Pat :)

    OdpowiedzUsuń