Najnowszy post z serii ODCHAMIANIE poświęcony tematowi AIDS/HIV. Ostatnio jakoś bardziej temu tematowi się pochyliłem, napewno miały na to wpływ czytane ostatnio książki, ale w życiu każdego geja powinna pojawić sie refleksja dotycząca tego jak zabezpieczyć sie przed tą czy inna chorobą.
Wiem, że czasami, gdy jesteśmy wyposzczeni, przestajemy myśleć racjonalnie i mamy wrażenie, że nie ma nic ważniejszego niż w danej chwili kutas partnera. Ja mam to szczęście, że mam od ponad 6 lat stałego partnera, i mogę być w tej kwestii spokojny, o ile nie wpadnie do glowy mu jakiś zjebany pomysł okłamywania mnie i zdrady. Jednak razem mamy takie momenty, że liczy się jebanie, rzucamy się sobie do gardeł, nie są to pieszczoty i delikatne całowanie a walka dwóch mężczyzn, którzy mają chęć osiągnąć orgazm. Czuć wtedy siłę, jest niecierpliwość, podniecenie, kutasy stoją jakby były zrobione z metalu.
I Panowie, ja wiem, że jeżeli nie jest się w związku, to zdarzy się to, że lądujemy z kimś w łożku (a tak zdarzyć się może, nie udawajmy świętych), i myślimy tylko o tym, żeby poruchać/dać dupy to nie pozwólcie, aby chwila przyjemności zabrała Wam całe życie. Ten ktoś, może być i tak, że nie wiecie czy Piotrek czy Wojtek ma na imie, nie jest warty tego, aby myśleć o nim całe zycie, jako ten, który Was zaraził i odebrał radość i szczęście.
Każdy z nas, któremu zdarzyło się uprawiać seks z kolegą mniej lub bardziej poznanym (wg mnie i tak nikt nie przyzna się otwarcie do swoich sekretów, więc chuj z mianem "kolegi"), bał się kolejnego dnia o swoje zdrowie, nagle czuł się jak opada z sił, nagle zauważał w sobie wszelkie symptomy choroby.
Badajmy się!
Wiem, z ręką na sercu, że wydaje nam się, że ten problem nas nie dotyczy. Wiem, że wydaje nam się i powtarzamy jak mantrę: ten chłopak, on nie może być chory, jest taki zadbany, ma dobrą pracę, napewno dba o to, aby nic nie zlapać, więc mu zaufam. NIKOMU NIE UFAJCIE! Nawet takim elegantom, co ładnie pachną i chodzą w spodniach Armaniego.
Pamiętam jak z moim facetem zdecydowaliśmy się na badanie krwi. Dzień wcześniej myślałem, że zejdę z ziemi. Zawsze uważałem jeżeli do czegoś z kimś dochodziło, zawsze miałem prezerwatywy przy sobie, nigdy nie było seksu analnego bez zabezpieczeń, ale... nikt nie zagwarantuje mi tego, że podczas seksu oralnego nie zaraziłem się. No i powiedzcie, kto robi loda przez gumę?! A jednak oral bez zabezpieczeń też jest seksem ryzykownym. Z innej beczki: do dzisiaj pamiętam jak w klubie gejowskim razem z moim ówczesnym facetem (sam nie wiem jak go nazwać, na miano faceta nie zasługuje) całowaliśmy się w trójkę z pewną dziewczyną, którą znaliśmy przez 10 minut, w ciągu których opowiedziała, że jest fotografem, pracuje w Paryżu i przyjechała do rodziców w odwiedziny. Nic więcej o niej nie wiedzieliśmy. Mogła kit wcisnąć, mogła być zwykłą dziwką, która dawała dupy bez gumy, a ja, niby taki mądry, zachowałem się jak gówniarz.
Jestem zdrowy. Ty też. Uprawiaj bezpieczny seks!
A jak już życie potoczyło się tak jak się potoczyło, i ty, czytający, jesteś pozytywny, to nie skreślaj swojego życia, nie obwiniaj się, nie karć, bo to nic nie da. Musisz pogodzić się z tym i żyć dalej. Wiem, że świadomość Polaków na temat osób seropozytywnych jest niska, nadal istnieje obawa zarażenia przez dotyk czy, o zgrozo, przez powietrze. Mnie tolerancji nauczyło życie w Warszawie. Tutaj, gdzie się mija codziennie setki ludzi, każdego dnia ma się nieświadomą styczność z chorymi na HIV.
Bądźmy open-minded, troszczmy się o swoje zdrowie, jak trzeba to bądźmy egoistami! Zdrowia nikt nam nie zwróci.
Również polecam wykonywanie badań, życie bywa zaskakujące - lepiej się zbadać i być pewnym, niż chodzić z niepewnością, albo wypierać z głowy myśli, że ta choroba mnie nie dotyczy. Każdego dotyczy, czy chcemy, czy też nie :) Ostrożności nigdy za wiele, dlatego również polecam zabezpieczanie się (nawet w związku) a już na pewno gdy jest to przygodny seks.
OdpowiedzUsuń