piątek, 15 stycznia 2016

Wiara - kilka słów do wyjaśnienia.

No tak, wiedziałem, że poruszenie tematu wiary może przysporzyć mi hejterów. Na początek chcę wyjaśnić jedną rzecz:
Szanuję Boga, szanuję Jezusa, szanuje ludzi i ich poglądy, szanuje każdą religię. Nie wyobrażam sobie braku szacunku do rzeczy świętych, do wypominania komuś poglądów związanych z wiarą. Są ludzie, którzy mają dzięki wierze siłę, pokonują lęki, strach, pokonują grzech. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ taka jest rola wiary, nie zabijanie w imię Boga. Bycie szczerym wobec siebie i swojego sumienia.

Przepraszam, jeżeli kogoś uraziłem tym co napisałem w poprzednim poście. Proszę pamiętać, że moje stanowisko nie może być odbieranie jako stanowisko wszystkich osób LGBT, nie reprezentuje grupy, a swoją osobę.

Nie twierdze, że jestem agnostykiem, że muszę się wypisać z kościoła. Nie chcę wypisywać się z KK. Jednak, jak mniemam, dla pewnej grupy czytelników jestem spalony, popełniłem grzech śmiertelny i jedynie Niedziela Miłosierdzia Bożego, szczera spowiedź i żal za grzechy tego dnia może mnie uratować. To co napisałem to moje przemyślenia, moje myśli jakie głębią się w moim umyślę. Blog traktuje jako miejsce, gdzie mogę odłożyć swoje spojrzenie na świat w pewnych sprawach.

Pierwszy zawód związany z KK miałem w wieku 8 lat, gdy dowiedziałem się, że ksiądz z parafii obok ma dziecko. Dla mnie to nie miało większego znaczenia, ma to ma, ale reakcja dorosłych utworzyła we mnie odpowiedz na tezę: ksiądz ma dziecko. "To hańba, to zło, jak tak można, niby taki święty a do łóżka poszedł". Temat mimo wszystko puściłem mimo uszu.

Drugi zawód: mam lat 12, w mojej parafii ksiądz sprowadzał na plebanię pewną kobietę. Może wieczorami nic nie robili, ale jednak świadomość tego, że zasłony były zasłaniane i owa pani odwiedzała wikarego, była pretekstem do rozmów. My, jako dzieciaki, traktowaliśmy to jako żarty i nie interesowało nas czy ksiądz coś robi z ta panią. Ludzie postawili sąd: uprawiają seks.

Do kwestii religii zawsze podchodziłem na poważnie. Obchodziłem święta, uwielbiałem jeździć na majówki, na październikowy różaniec, drogę krzyżową. Do bierzmowania przygotowałem się jak mało kto i w 5 minut zdałem egzamin. Wiara była mi bliska, jednak nie na tyle aby zgodzić się na bycie ministrantem. Odmówiłem. Uważałem, że tego nie potrzebuję.

Potem przyszedł czas liceum. Ksiądz na religii rozmawiał z nami o całowaniu z języczkiem, nawet seks analny był poruszany. Stalo się tak, że znałem kilku księży prywatnie bo mieliśmy wspólnych znajomych i razem spędzaliśmy sylwestra czy urodziny - i to jest fajne!

A potem Warszawa. Gdy mieszkałem w stolicy obok kościoła to od czasu do czasu chodziłem na msze. Jak pisałem kościół mnie wycisza, lubię siedzieć tam w samotności i odmawiać różaniec. I nie jest powodem tego, że odpuściłem sobie ta całą wiarę to, że jestem gejem i moja wiara tego całego "homo" zakazuje. W dupie mam co inny człowiek lat 100-200 temu uznał za stosowne a co nie. Według mnie w 2016 roku powinien zostać zwołany kolejny Sobór Watykański i powinna być zastosowana aktualizacja do wszystkiego co teraz mamy. Jakoś Papież Franciszek jest w stanie kochać wszystkich a nie ganić, że ktoś jest gejem a ktoś nie?



I nie chcę słuchać, że pisze herezje, że to obraza Boga. Nie możemy być ortodoksyjni. I dlatego brawa dla Anonimowego. Mimo, że jest wierzący nie spalił mnie od razu na stosie. Takich katolików potrzebujemy. I nie potrzebuję słuchać, że poza cielesnym życiem jest duchowe, ponieważ ja o tym wiem. Co więcej: umiejętność rozwoju duchowego jest bardzo trudna, ale daje milion razy więcej satysfakcji niż jakiś awans w pracy. Jestem tego świadomy. Cieszę się, że są wśród nas tacy, którym udaje się być dobrymi katolikami, nie będąc przy tym ortodoksyjnymi fanatykami. Bądźmy szczęśliwi, podpowiadajmy innym jak szczęście znaleźć, ale nie zmuszajmy i nie krytykujmy za czyjeś własne wybory.

Nie chcę, aby dochodziło do przepychanek na tym blogu dotyczących tego co jest prawidłowe, co trzeba zmienić. Będę powtarzał to w kółko, a co moja mama za każdym razem mi mówi: kierujmy się szczęściem. Jeżeli Jezus daje Ci szczęście, podążaj za nim, jeżeli Budda pozwala Ci się oczyścić i napełnia szczęściem, módl się do niego, jeżeli potrzebujesz spełniać swoje marzenia wychodząc poza szablon jakiejkolwiek religii - rób to.

Na koniec chcę jeszcze jedną rzecz napisać: Dwa lata temu, podczas kolędy, ksiądz wikary pyta mojej mamy, jedynej osoby jaka była w domu, jak się czuje, jak syn w Warszawie. Moja mama mówi: może ksiądz źle to odbierze i zmieni zdanie o mojej rodzinie, ale mój syn jest gejem, od kilku lat żyje sobie z chłopakiem, jest bardzo szczęśliwy. I co ksiądz odpowiedział?!  "Cieszę się, że jest szczęśliwy w tym wszystkm, niech nie zapomina jednak w zyciu codziennym o Bogu". Można? Można być księdzem i mieć takie stanowisko? Można! I po pół roku, gdy przyjechałem na wakacje i byłem na spacerze z mamą spotkaliśmy wikarego i sam zaczął rozmowe, zaczął klepać mnie po ramieniu i życzyć mi wszystkiego dobrego.

Nie jestem nastawiony na NIE na KK. Po prostu na chwile obecną nie czuje potrzeby pogłebiania swojej wiary, chcę na chwilę odpuścić.

I dwa słowa do kolegi "panteraz": z tego co mnie nauczono przy bierzmowaniu szatan za dobry cel obiera fanatyków religijnych oraz osoby interesujące się okultyzmen. Ani jednio, ani drugie nie dotyczy mnie. Zatem szybciej szatan Ciebie opeta niz mnie, zwykłego geja, który nie ma czasu za robotą po dupie się podrapać.

2 komentarze:

  1. czytałem, jakby sam siebie. Mam kilka ostrzejszych doświadczeń z okresu 13- 17 lat , to były inne czasy. W Boga wierzę, ale kościoła dla siebie nie znajduję .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety w zaufaniu do księży zawodzi bez przerwy czynnik ludzki - to księża, którzy jakby czasami otumanieni, tracą wiarę i nie są w stanie być autorytetem, a w których tylu ludzi spogląda. Ja też wierzę w Boga, ale boli mnie sposób w jaki wielu przedstawicieli ziemskich kk się wyraża i zachowuje.

      Usuń