poniedziałek, 4 stycznia 2016

Mróż szczypie mnie w nos.

Bałem się pierwszych dni w pracy, bo przecież tyle wolnego Polacy mieli, czas na zakupy, a co z tego, że u mnie nie kupią ubrań, wszystko jest potrzebne! Owszem, sobota była w miarę do przewidzenia, tak już niedziela (wczoraj) zaskoczyła nas wszystkich. PUSTO! Klientów nie było. I jak zwykle, jak to w naszej naturze, wszyscy w pracy narzekali na to, że zanudzić się można. Ja natomiast siedziałem cicho, bo tego było mi potrzeba.

Jutro (piątego stycznia) mamy imprezę pracowniczą. To jest wielki bal, organizowany zawsze w którymś z warszawskich hoteli, jest alkohol, ładne stroje, muzyka. Wszyscy się tym podniecają, wszyscy o tym mówią. Ja nie idę. Tak na prawdę to przez trzy lata pracy nie byłem ani razu na tej imprezie. Przeraża mnie to, że trzeba zakładać garnitur, należy zabrać ze sobą osobę towarzyszącą, uśmiechać się do siebie. Wszyscy są zaskoczeni, że jako kierownik nie idę, ja jednak zasłaniam się tym, że zdecydowałem się pracować tego dnia aby inni mogli się pobawić. Oczywiście po pracy dla wszystkich są zamówione taksówki, ale ja się na to nie pisze. Chcę wrócić do domu, do mojego faceta, z nim zasnąć, albo z nim wyjść jeszcze na miasto i się rozerwać. Wiem, ze w przyszłym roku pewnie będę musiał już pójść, ale rok to dużo i wiele jeszcze się może zmienić.

Trzech Króli już zaplanowane - łyżwy z koleżanką ze studiów, Imielin, 17.00. Powiem Wam, że panicznie boję się łyżew, ponieważ widzę przed oczami scenę, gdzie upadam na lodowisku, a ktoś mi łyżwami przejeżdża po palcach obcinając je. Brrrr.. Liczę po cichu na to, że nie będą mieli mojego rozmiaru i będę koleżance tylko zdjęcia robił.

Zabrałem się za obiad. Rano, o 7 wyszedłem z domu do Biedronki, aby kupić ciepłe bułki mojemu facetowi na śniadanie, obkupiłem się przy okazji w świeży szpinak (co jak co, ale szpinak i jarmuż mają tani i dobrej jakości) i robię sobie makaron ze szpinakiem, fetą i pomidorami. Mróz trzyma za oknem. Mnie to jednak trochę bawi. Owszem, mróz szczypie mnie w nos, ale nie ma mrozu w okolicach 30 stopni aby robić panikę. Myślę też, ze właśnie ten mróz był przyczyną pustek w niedzielę w pracy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz