A więc słowem wstępu: wczoraj obiecałem dwa zdania. Słowa nie dotrzymam, będzie zdań dwieście. Dla niedowiarków, proszę policzyć :)
Tematem rozprawki będą: praca i dom, urlop, ksenofobia, kościół, muzyka.
Akapit 1:
Ostatni tydzień (poza wczorajszym dniem) spędziłem w pracy, dosyć intensywnie, praca podjadała już moją duszę. To były zmiany od rana do wieczora, z zostawaniem grubo po godzinach. W poniedziałek pojechałem nawet na szóstą do pracy, aby podgonić obowiązki, ale o 16 odmówił mój umysł, musiałem wyjść i wrócić do domu. Dlatego też wczorajszy wolny dzień spędziłem od 10 do 19 na zaległościach firmowych. Na całe szczęście w domu, z kubkiem zielonej herbaty i ze świecami w mieszkaniu dla uspokojenia mojego jestestwa.
Oczywiście kląłem, złościłem się, że muszę cały wolny dzień marnować na to, za co firma powinna mi zapłacić, ale wieczorem, gdy wszystko było dokończone na 100% poczułem radość, że spadło to z moich barków, że można zrobić checked.
Miałem to szczęście, że mój facet wyszedł do pracy o 9 więc był cały dzień spokoju. Zupełnie inaczej pracuje mi się w domu gdy jestem sam. Nikt nie zadaje pytań, nikt nie mówi o jedzeniu, nikt nie puszcza "swojej" muzyki. Plusem było też to, że po pracy Misiek był umówiony na kolację z koleżanką, więc wrócił dopiero o 22. Rano posprzątałem, włączyłem sobie nastrojową muzykę, zapaliłem świece. Siedząc tak w samotności zatęskniłem za byciem singlem. Wtedy jest się niezależnym, kierujesz swoim czasem, zmywać mogę na bieżąco, nikt mnie nie pogania, otacza wtedy harmonia. Na spokojnie wyszedłem o 21 do sklepu, przespacerowałem się w obie strony, uznałem, że czas mnie nie pogania i nie muszę jechać busem, wróciłem do domu, rozpakowałem zakupy, rzuciłem małą kanapkę na ząb i usiadłem na łóżko. I wtedy coś zrozumiałem.
Zrozumiałem, że ponad tym świętym spokojem, tym porządkiem w domu i zlewie, ponad tą muzyką, którą chce puszczać i świecami zapachowymi, które w tym mieszkaniu tylko ja lubię, jest coś ważniejszego. Siedziałem i zatęskniłem. Nie chciałem już dłużej tego spokoju, chciałem znowu bałagan.
Mimo, że cieszyłem się, że zadania do pracy wykonałem, że było czysto i "pod linijkę" to zrobiło mi się smutno, ponieważ, chciałem, aby mój facet już wrócił do domu. Zrozumiałem, że jestem cholernym szczęściarzem, ponieważ samotność mi nie doskwiera. I tak jak na początku dnia buzia mi się cieszyła, że jestem sam, tak wieczorem smutek wygrał. Człowiek jest jednak zwykłym zwierzęciem, który ma potrzebę bycia w stadzie. My to tak pięknie związkiem nazywamy, ale pal licho, to jest to samo. I na moim przykładzie, jak czasami tęsknię za czasami gdy byłem kawalerem, tak mimo wszystko nie chcę niczego innego jak mojego faceta obok mnie. Bo zawsze przychodzi taki jebany wieczór, gdy wszyscy single leża i się smucą, niekiedy leci łza, bo każdy chce kochać a im nie było dane mieć tej miłości odwzajemnionej. I błagam, nie krzyczcie na mnie, że to nie prawda, że są ludzie, którym dobrze jest być samemu. Każdego dopada ten "wieczór". Trzymam kciuki za każdego z Was, którzy nie mają jeszcze nikogo obok!!
Akapit 2:
Od piątego marca zaczynam tygodniowy urlop. Nie przyznaje się do tego mojej mamie, ponieważ nie mam chęci jechać do domu, tłuc się busem trzy godziny. Poza tym mogłaby nie zrozumieć, tym bardziej, że zostaję na święta w stolicy, więc nie chcę jej denerwować, przemilczę temat. Starą prawda jest, do której pewnie Majowie i Egipcjanie też doszli, że dzień wolny mija szybko, a gdy pomnożyć jeden wolny dzień przez siedem wolnych to wtedy zachodzi taka zależność jak z czasem i jądrem Ziemi, jak bliżej jądra to nagle czas przyśpiesza, gdy bliżej końca wolnego czas płynie dwa razy szybciej. I tutaj nie ma miejsca na dyskusje. Zaległy urlop spędzam w Warszawie. Ktoś chce iść na kawę?
Akapit 3:
Teraz nieco poważniej. Ściska mnie nieco i muszę to wyrzucić z siebie, tak będzie lepiej dla wszystkich. Jeden z blogów, które śledziłem do zeszłego tygodnia, który reklamuje się jako jeden z najbardziej popularnych dla gejów, który ma wielu visitorsów, napisał posta dotyczącego pornosów zza wschodniej granicy; było tam też o tym, że ludzie ze wschodu są nosicielami wszelkich chorób i nie przejmują się tym. Autor napisał też na podsumowaniu posta, cytuję, "Na ten moment chcielibyśmy zaapelować do was o to, byście nie utrzymywali kontaktów seksualnych z ludźmi ze wschodu". Ja uznałem, że jest to przejaw ksenofobii, zostawiłem komentarz, mówiący, że nie zgadzam się w tej kwestii z autorem i jest to w mojej ocenie mowa nienawiści (nie wszyscy zza wschodniej granicy muszą być nosicielami chorób wenerycznych, wrzucanie wszystkich do jednego wora jest niesprawiedliwe i krzywdzące dla tych, którzy żyją spokojnie, dbają o siebie) . I teraz do czego piję: pod moim komentarzem zostały opublikowane komentarze na NIE w stosunku do tego co napisałem. Odpisałem, ale komentarz nie został opublikowany. Dałem tydzień, ponieważ uznałem, że autor(autorzy) bloga mogli nie mieć czasu na akceptacje komentarzy. Napisałem do nich z prośbą o opublikowanie komentarza, ponieważ mam prawo do swojego zdania. Wszystko zostało bez echa. A więc tak: po jakiego chuja robić blog, w którym pisze się o nas, biednych gejach bez akceptacji świata, jak sami autorzy namawiają do odcięcia się od pewnej grupy etnicznej. Aby było jasne, mówię NIE ksenofobi, mówię NIE jakiejkolwiek dyskryminacji (czy to ze względu na wiarę, orientację, pochodzenie, kolor skóry czy nawet ze względu na wygląd czy niecodzienną fryzurę). Bloga ów Panów przestałem śledzić uznając jednocześnie, że nie są w stanie przyjąć krytyki, nie potrafią prowadzić rzetelnej dyskusji a jedynie są w stanie napisać, cytuję: "To już nawet pisać o innych nie
można? Ksenofobia czy nie to w mojej ocenie jest to święta prawda i
lepiej zapobiegać niż leczyć.".
Jestem wrażliwy na tym punkcie, a jestem już na tyle pewny siebie w kwestii mojej orientacji, więc mogę głośno mówić NIE braku tolerancji. Nie chce też nawoływać do tego, abyście Ci, którzy zorientowali się o jakim blogu mówiłem, nagle przestali go czytać. Miałem jedynie potrzebę podzielenia się moim wrażeniem.
Akapit 4:
W
niedzielę była rocznica śmierci mojej babci. Ten dzień jest dla mnie
najświętszym ze wszystkich. Poszliśmy z moim facetem do kościoła.
Spędziliśmy tam dwie godziny, bo były gorzkie żale i koronka. Lubię te wszystkie dodatkowe modlitwy. Jednak i tak majówki wygrywają! Znacie "Kiedy ranne wstają zorze"? WYMIATA! Do dzisiaj pamiętam słowa. I skoro już poruszyłem temat kościoła, na który już pisałem i dostałem baty, to podzielę się jedną refleksją: po przyjeździe do Warszawy zaskoczyło mnie to, że mimo, że msza jak msza, wyglądać powinna wszędzie tak samo, to jednak były zauważalne różnice pomiędzy tym czego ja zostałem nauczony, a tym co stolica prezentowała.
Akapit 5:
I idziemy ku końcowi. Będzie muzyka, bo jak inaczej. Czasami to uszy mnie bolą od słuchawek. Nigdzie się bez nich nie ruszam, zdejmuję je tylko w jednej sytuacji, gdy na nasze osiedle idę obok lasu. Wtedy muzyka bijąca od drzew i ptaków wygrywa. Jeden z wokalistów, swego czasu bardzo popularny w Polsce ze swoich zespołem i swoimi czerwonymi włosami, na swojej czwartej płycie umieścił nagranie, nazwane Intro 4, w którym pada: Od muzyki piękniejsza jest tylko cisza. Utkwiło mi to w pamięci. Święta racja.
Podpowiedź:
jak masz chęć na spokojną piosenkę po szwedzku, wybierz numer 1,
jeżeli masz chęć na klubową piosenkę, wybierz numer 2,
jeżeli masz chęć na midtempo kawałek śpiewany przez drag queen, wybierz numer 3,
jeżeli masz chęć na spoconych robotników, to wybierz numer 4.
Tym czasem ogarnę się, ponieważ na 18 jestem umówiony z moim facetem w centrum miasta na obiad.
..no,no katharsis,metanoja i liturgika w jednym:)...pełna rekapitulacja:)...miło,że dotrzymałeś słowa:):)....a co do Bloga,to trochę nieładnie ze strony autorów...ale tam wyczaiłem Twój profil i myślę...wlezę i jak kornik zadomowiłem się...a co....musisz fajnie wyglądać z modlitewnym dzióbkiem,świetny blog:):)
OdpowiedzUsuńDla korników również z mojej strony tolerancja :) więc możesz czuć się tutaj bezpiecznie (kawa i herbata dla czuwających ciągle na nowego posta gratis):P
UsuńDziękuję za miłe słowa :) Zakładając bloga nawet nie przypuszczałem, ze ktoś zupełnie mi obcy zajrzy tutaj, a co dopiero zostawi komentarz. A jednak: niemożliwe stało się możliwym :D
amen :o :)
.....a cóż miałbym być niemiły jak Autor jest facet "do rany przyłóż";)...a do tego świetnie pisze,co najważniejsze z dystansem do świata i siebie,nie robi z siebie kariatydy gejowskiego środowiska...no w każdym bądź razie,usmarkałem i obśliniłem się po pachy czytając Twoje wpisy...:):):)
OdpowiedzUsuńpłonę od tej słodyczy :D
UsuńWiem,wiem...ma się ten talent literacki:):):)....no jakoś poderwać Cię próbuję:)...na razie to taki podryw burakiem w plecy,ale jak się zepnę i zawrę w sobie to kolana Ci się zegną w drugą stronę:):)....
UsuńPodryw idzie w dobrą stronę :D na wygięcie kolan jestem przygotowany ^^
Usuń...wiem,ale jestem przecież tak słodki,fajny i rozkoszny:)że nie sposób mi się oprzeć...jak to kornikowi...no i pisz,pisz...
Usuń:)) uśmiecham się czytając co piszesz :) serce moje już zdobyłeś :D
UsuńMam nadzieję:)bo żeś mnie zbałamucił Najmilszy z gości,słodka serc radości,słodkie uwielbienie,w pracy Tyś ochłodą,w skwarze żywą wodą,w płaczu utulenie...:)
UsuńSzczerze mówiąc przez wspomniany przez Ciebie blog trafiłem tutaj. Codziennie rano w pracy robię sobie prasówkę z gejowskiego świata i odkąd pierwszy raz tu zawitałem to towarzyszysz mi każdego ranka (ciekawe co moj facet na to :-)) Stwierdzenie o kawie lub herbacie jak najbardziej jest kierowane dla mnie :-) bardzo podobają mi się Twoje teksty. Są lekkie, przyjemne i w większości podzielam to samo zdanie co Ty:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę kolejnych udanych postów
Kriss
Kriss, twój facet musi to zrozumieć, wszak w kawiarni duża kawa kosztuje 16zł i więcej, a u mnie masz za darmo :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedzanie:)
Hallo Pat Wiesku...tu Zachod...
OdpowiedzUsuńJak ten czas leci, juz nie pamietam kiedy ostani raz tu bylem. No nic, najwyzsza pora o sobie przypomniec, zaznaczyc na nowo teren;-)... tym bardziej, ze konkurencji mi przybywa. Moj komentarz jest dopiero osmy...hallo osssmyyyy!!! to jest gleboka rysa na moim wizerunku. Moj Prestige na tym ubolewa...swoja droga Twoj Blog przezywa prawdziwy Renaissance, albo mi sie wydaje, albo czytelnikow Ci przybywa - i to nie byle jakich^^: "płonę od tej słodyczy" "[...] jak się zepnę i zawrę w sobie to kolana Ci się zegną w drugą stronę"...hui robi sie goraco.
Rozprawke oblales! Zdan jest +/- 74, mniej jak polowa tego co obiecales - I got you...zawsze znajdzie sie ktos uprzejmy^^. Wisisz mi i Swoim "fanom" spory kawalek tekstu, nie liczac moich bawelnianych majtek. Ja nadal czekam na kuriera z paczka. Jak tak dalej pojdzie, lat mi przybedzie, wacek mi sie skurczy, z pupy zrobi sie rodzynka i juz nie beda tak dobrze lezec...tylko nie pisz, ze nie podalem Ci adresu^^
Praca. Praca. Praca. Jak ja i wiekszosc spoleczenstwa ta "dolegliwosc" dobrze znam. Nie wiem za bardzo czy jest mi Ciebie zal?? Awansowales, pelnisz odpowiedzialne stanowisko, to i obowiazkow Ci doszlo. Ale nie ma tego zlego...przypuszczam ze caly ten "karierowy" maraton ma pozytywny wplyw na stan Twojego konta. Nie piszesz, ze ograniczona ilosc wolnego czasu odbija sie jakos negatywnie na Twoj zwiazek, wiec wychodze z zalozenie, ze mimo nawalu pracy wszystko masz pod kontrola.
Co do Being Single jestem absolutnie Twojego zdania. Chociaz uwazam, ze taki tryb zycia ma wiecej plusow niz minusow. Ja od jakiegos czasu naleze do tej grupy "osobnikow" i musze przyznac ze samotnosc jakos niespecjalnie mi doskwiera, moze przez to, ze jestem praktycznie non stop miedzy ludzmi. Lubie ta swobode, moc flirtowac z wieloma dziewczynami, nie wspominajac o korzysciach w zyciu intymnym. Teraz pomyslisz: omg gosciu skacze z kwiatka na kwiatek. Otoz nie! W tej kwestii na pierwszym miejscu stoi szacunek do siebie samego. Od "buzi buzi" do sex'u daleka droga. Sa ludzie stworzeni do bycia w zwiazku, sa ludzie ktorzy nie wyobrazaja sobie byc z kims w zwiazku i sa takie przypadki jak ja, ktore potrzebuja odrobine wiecej czasu zeby do tego zwiazku dojrzec. Pod tym wzgledem, homo czy hetero nie roznimy sie specjalnie. Tak czy owak potwierdzam Twoja teorie, mi rowniez zdarzylo sie tulic do poduszki;-)
Dobra uciekam, w koncu jest sobota wieczor. Zycze Ci udanego urlopu, a Twojej mamie wszystko powiem;-)
Pozdrawiam
Kolega Hetero
(„anonimowy“ is not up to date, zrzekam sie na rzecz innych anonimowych czytelnikow ;-))
...z tymi kolanami to żartowałem:)...ale i tak nadal twierdzę że autor fajnie pisze:)....
UsuńNo proszę, powiało Zachodem, wszak Zachód to synonim czegoś wielkiego, zatem jak Zachód pisze, to i prezencja mojego bloga wzrasta :D
UsuńTo tak na przywitanie, kolego :)
Mój drogi, jak widzisz czytelnicy są, czasy gdy tylko ty tutaj zaglądałeś powoli mijają, ale pamiętam o Twoim dobrym sercu i przesyłka obiecana wysłana zostanie. No ale miej na uwadze, że paczką wysyłana na Zachód musi być elegancka, high level i w ogóle, nie mogę tych bawełnianych majtek w szary papier włożyć :D :)) A to wszystko wiąże się z czasem (kwestie finansowe przemilczę) :P
Miałem nadzieję, że nikt nie policzy zdań, ale trafiło na Ciebie, więc jak mogłoby być inaczej. Obiecuję poprawę, dam rozprawkę mamie do podpisania i będę już SŁOWNY (poza tym geje zdolności oralne lubią poprawiać, więc moja słowność będzie ćwiczona) :P
Co do Twojego siurka, który ma się skurczyć z wiekiem (skoro już o tym piszesz) :P
A ja byłem przekonany, że z wiekiem on się wydłuża. No i moja wizja tego, że na starość, bede miał 30cm pytonga uległa w gruzach, jest mi smutno, jest mi źle. Muszę się napić...
Bycie singlem to temat rzeka i ile ludzi, tyle zdań. Obaj wiemy, ze jesteś bardzo przystojny (tak, widziałem Cię, śledzę Cie od dłuższego czasu, to ja siedzę na tym drzewie przed Twoim oknem), więc korzystaj z życia, ale dbaj o siebie (i swojego siuraska). Pamiętaj, jak kobiety Ci się znudzą, to w Polsce jestem ja :D hahaha :D
Miło mi, że mój Kolega Hetero nie zapomniał o swoim Pat Wieśku (to, że wychowałem się wśród krów nie oznacza, że całe życie ta łatka musi się mnie trzymać). I popieram: „anonimowy“ is not up to date xd
Pozdrawiam :))
Z ta paczka nie chce Cie naciagac na dodatkowe koszta (rozumie: kurier, karton- najlepiej Bio opakowanie w trosce o nature, papier od Chanel, jedwabna wstazka wysadzana kamyczkami od Swarovski - nie zeby to byly jakies wymagania z wyzszej polki^^) ...no i juz samo szydelkowanie kosztuje Cie sporo czasu (chociaz bawiac sie w mojego Stalker i siedzac na drzewie pod moim domem masz go zdecydowanie za duzo;-)...i tak w trosce o Twoje bezpieczenstwo, uwazaj zeby Cie moj sasiad z wiatrowki nie sprzatna...czlowiek nieobliczalny^^...jestem sklonny odebrac majteczki osobiscie, jak wpadne po Oscara, Nobla i na obiecane piwo...
UsuńKobiety mi sie raczej nie znudza, ale...haha zawsze jest jakies "ale", przyjdzie mi na starosc byc samotnym, z checia skorzystam z Twojej propozycji. Rak do wytarcia tylka nigdy nie za wiele;-). Do tego czasu musisz pocieszyc sie z tym co masz, a czytajac te wszystkie komentarze jestem pewien, ze niejeden "samiec" w mgnieniu oka i bez zastanowienia sie, rzucilby Ci sie na szyje. Przez to wszystko przypomniala mi sie teraz pewna dosc niezreczna dla mnie sytuacja z lat szkolnych, kiedy to dostalem list milosny i propozycje bycia razem od b. sympatycznego chlopaka, z ktorym siedzialem w jednej lawce. Dostalem go poprzez wspolna kolezanke, bo mu samemu zabraklo odwagi (oczywiscie mialo to miejsce tu, w Polsce by go za to zapewne spalili na stosie;-)) Juz nie sama rozmowa z nim na przerwie byla dla mnie dosc krepujaca i wyjasnienie, ze nic z tego nie bedzie, co dopiero zniesienie tych wszystkich spojrzen zainteresowanych, ktorzy mu kibicowali. Naprawde nie chetnie dalem mu kosza, chociaz to i tak byl pikus w porownaniu z prosba jednego typa o zrobienie mu loda na dyskotece, ale to juz inna historia...
Ja rowniez wychowalem sie wsrod krow, koni, gesi i ludzi, ktorzy o dziwo wiedza o mnie wiecej niz ja sam. Czlowiek puscil baka na popdworku i juz byla to sensacja nr. 1 na drugim koncu wsi^^ Mimo to jestem dumny i szczesliwy z faktu, ze pochodze z tego "ludu". Mialem cudowne dziecinstwo i kazdy kto z takiej malej "dziury" na mapie pochodzi, wie o czym mowie... "Pat Wiesiek" nie jest kolejna latka przylepiona pod Twoim adresem...jest wyrazem mojej sympatii i znakiem przynaleznosci do mojej grupy, do moich HOMIES! Pat Wiesiek zostaje, nie podoba sie?? pocaluj mnie w dupe;-)
Peace
Nieźle się popisałem, po pięciu dniach odpowiadam na komentarz:P Zwaliłbym to na pogodę, na prace, ale i tak nie ma na to wytłumaczenia, biję się więc po piersi :) W związku z tym nie będzie narzekania a same konkrety, jak zawsze :D
UsuńZatem umawiamy się z majtkami, że odbiór osobisty. W związku z tym zrobię drugie, damskie, rozmiar uniwersalny, dla panny, którą wyrwiesz pewnego dnia, a której zechcesz dać gacie, tak z miłości, albo chęci podlizania się, decyzja zostaje dla Ciebie :)
No tak, laski będą cieszyć się Twoim młodym ciałem, a ja będę dupę Ci wycierać na starość... Nieźle się ustawiłeś :P Rób zatem zdjęcia za młodu, będziemy siedzieć na starość i będziesz opowiadać jaki to ogier z Ciebie był :)
Pat Wiesiek niech istnieje, ale nie myśl, że nagle zmienię swój podpis na blogu: Pat Własnegolosu zostaje :D
A krowy są fajne, mają takie chropowate języki. Poza tym widziałem jak bzykają się koty w sadzie. I do tego wielokrotnie ruchał mnie w nogę pies. Oto życie na wsi :))
Podzielam Twoje zdanie. Jakakolwiek forma dyskryminacji ludzi jest zła, wówczas ich godność bytu jest zwątpieniem, stąd myślę, że takiego typu sytuacje powinno się dusić w zarodku. Każdy ma równe prawo do życia, bycia sobą, a określanie jakichś grup gorszymi wcale nie jest przejawem empatii, tolerancji o którą wspólnie "walczymy".
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem odosobniony w przemyśleniach. Cieszy mnie to, że też to widzisz, że dochodzi do tego, że żądamy, krzyczymy, a sami nie jesteśmy przykładem.
Usuń:)
Otóż to czasem należy zacząć zmiany od siebie, a potem doszukiwać się ich u innych. Na początek swoje podwórko nim wyjdziemy z oczekiwaniami do społeczności :)
UsuńAnonimowy ma rację... Gdy tylko przez przypadek wpadłem na Twój blog, to musiałem przeczytać wszystkie posty. Że tak powiem - "masz chłopie polot" :D
OdpowiedzUsuńCarlo, dziękuję :)
UsuńJednak doszło teraz do tego, że palce mi się trzęsą przed napisaniem kolejnego posta :) Poprzeczka jest już wysoko.
Tak czy inaczej trzęsące się palce maskuję uśmiechem na twarzy po tych komentarzach :)