Dzisiaj ostatni dzień urlopu. Dopiero w czwartek będę miał jeden dzień wolnego. Na całe szczęście poniedziałek i wtorek spędzę w całości na zebraniach, więc jak nie będę miał nastroju na odzywanie się to usiądę z boku i będę udawał, że nie istnieję.
Zmieniając nieco temat na taki, który każdy zna i każdy miał z tym styczność, czyli porno, zadaje nieco otwarte pytanie: jak to jest w innych związkach z pornografią. Nie oszukujmy się, do porno każdego ciągnie. U nas było tak, że przez trzy pierwsze lata naszego związku porno nie istniało jako tako. Zdarzyło mi się kilka razy zwalić do takiego filmu bez wiedzy mojego faceta, ale jakoś tak naturalnie zaczęliśmy o tym rozmawiać i pozwoliliśmy im wejść do naszego życia. Na chwile obecną każdy z nas wali sobie jak ma chęć do gejowskich pornosów, ale, i o tym już mówiłem, nieco się "spowiadamy" z tego. Obaj myślimy dużo o seksie (no może ja za dużo) więc uznaliśmy, że tak będzie najrozsądniej. I obok pytania "jak było w pracy" jest drugie pytanie "ile razy".
Nam to nie przeszkadza, lubimy pornosy, wielokrotnie razem sobie walimy do tego samego pornosa. Taki mamy układ. I wolę to sto razy bardziej od tego, abyśmy bez kontroli chodzili na seks z obcymi facetami, których imion nie będziemy znać. Mamy na komputerze folder na pulpicie z pobranymi filmami, tam wszystko wrzucamy. Takie zachowanie pozwala też sprawdzić co kręci drugiego z nas, co w danym czasie kogoś jara. I tak już obaj wiemy, że mój facet woli pornosy w których młody rucha starszego, ja z kolei wole jak starszy rucha młodego. Dla nas to też lekcja o sobie, o swoim partnerze, o tym co mu w głowie siedzi. Powinno być powiedzenie: jak chcesz kogoś lepiej poznać zobacz jakie pornosy ogląda. Może to stwierdzenie jest nad wyraz przerysowane, ale jakiś obraz o kimś można wyciągnąć biorąc pod uwagę, że podnieca się skórami, bearsami albo młodymi chłopcami.
Wczorajszy wieczór spędziliśmy z moim facetem na słuchaniu płyty. Zapaliliśmy świece, przygasiliśmy światło, leżeliśmy wtuleni. I nie chciałem nigdy z tego bloga robić muzycznego, mimo, że muzyka to moje życie, ale nie mogę się powstrzymać przed rekomendacją tego albumu. Niestety nie można go w Polsce kupić w formie fizycznej, ale jest do przesłuchania na stronie Billboard . Chodzi o płytę Adore Delano - After Party. Gdyby tak zaprosić znajomych i puścić ten album to po pierwsze primo wszyscy by się dobrze bawili, a po drugie pytaliby kto to śpiewa. I zobaczyć minę tych ludzi, którzy na wieść, że śpiewa do drag queen, otworzą usta ze zdziwienia. Piosenkę Foreign Lover ustawiam jako dzwonek w telefonie. Lubisz dance pop - posłuchaj; dla fanów muzyki Adele album raczej nie jest. Pozostawiam Waszej ocenie, może akurat ktoś się zakocha w tym LP-ju.
Dzisiaj w nocy nie mogłem spać. O drugiej poszedłem do łazienki,
położyłem piankę do golenia na brodę i ogoliłem się na zero. Broda mnie
łaskotała już trzeci dzień, nie mogłem wytrzymać. Nie goliłem się dwa
tygodnie. W rezultacie zasnąłem po trzeciej. Czuję się dziwnie, nie
podobam się sobie, mam wrażenie, że jestem nagi. Broda odrośnie, to jest
pocieszające. Ale przyjemniej obudziłem się rano i nie czułem drapania
zarostu na szyi.
Zalogowałem się na kumpello. Szukałem
kogoś innego, znalazłem kolegę z pracy. Ma 23 lata, dziwię się, że
dopiero wczoraj trafiłem na jego profil, bo na portalu był od 2011 roku.
Dziwnie się czułem czytając o tym co lubi w seksie i jakiego ma kutasa, bo dla mnie jest jak młodszy brat,
albo syn. Mimo, że dzielą nas tylko cztery lata to mentalnie ów chłopak
zatrzymał się na 16 roku życia. Nie chce źle, w pracy się stara ale jest
mało odpowiedzialny.
Tak
czy inaczej, nie przekładam wiedzy o ludziach z życia codziennego do
oceny ich jako pracowników. Mogą się jebać za pieniądze, mogą mieć
problem alkoholowy, ale jeżeli w pracy są wzorowi to nic mi do tego.
Oczywiście jeżeli widzę, że coś jest nie tak to robię jeden raz
podejście i pytam czy mogę jakoś pomóc. Jeżeli ktoś nie chce mojej
pomocy, drugi raz nie pytam.
Ostatnio
opowiadałem mojemu facetowi o jednej z moich pracownic, która po tym
jak zamieszkała z chłopakiem stała się skryta i odizolowana. Spytałem ją
czy coś się stało i czy mogę jej jakoś pomóc. Mój Mąż skrytykował mnie
za taka postawę. "Co ty im w życie prywatne wchodzisz" - powiedział. Ja
jestem zdania, że jako kierownik jestem odpowiedzialny za danego
pracownika i czasami wyciągnięcie reki do kogoś, może tej osobie pomóc.
Nic z nachalności i wścibskości to nie ma. I będę tego zdania bronił.
Za każdym razem gdy kogoś szukam na kumpello to zwracam uwagę też czy natknę się profil któregoś z moich byłych. Zdarza mi się przeglądać ich profil na fb, ale ciekawy jestem tego jakie mają teraz podejście do życia i czy kogoś mają. Mam kategoryczny zakaz kontaktowania się z nimi (wymysł mojego ukochanego), ale siłą rzeczy człowiek zastanawia się co u tych ludzi, których się kiedyś poznało (nie tylko u exów). Jednego z nich łatwo wyhaczyć w sieci jak się wpisze jego imię i nazwisko w google, drugi bardziej skryty i tak łatwy nie jest do wytropienia, choć mam swoje metody.
A potem tak się zastanawiam, co by mi dało, że dowiedziałbym się co u nich. Rzekłbym AHA i żył dalej. Może to moje małe pocieszenie na zakaz mojego faceta, że nic nie tracę i nic mi wiedza ta nie da, ale pocieszać się trzeba, bo inaczej byśmy oszaleli. Lepiej skupić się na tych znajomych, z którymi się ma kontakt a z którymi nie ma się czasami zamienić dwóch zdań. Umarli będą umarłymi, skupmy się na żywych.
Kładę się na łózko, ze słuchawkami na uszach, posiedzę na twitterze, wejdę na fb a potem zasnę, bo po sześciu godzinach snu oczy mi się zamykają, tak powoli, powoli, powoli...
p.s. Naszła
mnie ochota na tatuaż. Myślę o nim, i o kilku innych, od dłuższego
czasu. Mój facet jest przeciwny, ja bardzo chcę. I weź dojdź do
porozumienia.
p.s. Dzisiaj w nocy padło 10 tysięcy odwiedzających tego bloga. Bardzo się cieszę, nie mam porównania czy to dużo czy mało, mi wynik dał powód do radości. Dziękuję Wam :)
p.s. Dzisiaj w nocy padło 10 tysięcy odwiedzających tego bloga. Bardzo się cieszę, nie mam porównania czy to dużo czy mało, mi wynik dał powód do radości. Dziękuję Wam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTwoja broda miała dwa tygodnie!? Chciałbym to zobaczyć :) Ja potrafię dotrwać max do 5 dni... Chciałbym mieć większy zarost, ale jakoś nie wytrzymuję i zawsze zaczynam od "0"
OdpowiedzUsuńDzisiaj mija 6 dzień z brodą. Czuję się już znacznie lepiej. Miło się też dotyka jak coś tak drapie :) Póki co nie swędzi. W najgorszym wypadku posmaruję jakąś maścią znieczulająca (na hemoroidy?! :)))) ) twarz i przetrwam fazę swędzenia zarostu :) Ale tym razem nie zgolę się na zero, bo jednak czuje się pewniej z zarostem.
UsuńJa używam np. Żelu nawilżającego L'Oreal do 3-dniowego zarostu i rzeczywiście działa :)
UsuńWłaśnie zaczyna się etap swędzenenia :) Loreal się przyda :)
UsuńPolecam odżywkę do włosów suchych :-) najlepiej jakąś typowo fryzjerska. Powinna zmiekczyć zarost i nie będzie się wbijał i drapał:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kriss
hmm.. Dobrze wiedzieć :) Poszukam, przyda się i to bardzo.
UsuńPozdrawiam.