wtorek, 8 marca 2016

Poza miastem.

No i byłem przekonany, że napisze kolejnego posta, pójdę coś zjeść, potem sobie zwalę i będzie jak zwykle. Ale nie jest!!

Pod ostatnim postem pojawiło się kilka komentarzy od nowych osób, które postanowiły czytać mojego bloga. Jeszcze dałoby się to przełknąć, ale przerasta mnie to, ze tam były miłe słowa, z których dało się jasno zrozumieć, że komuś podoba się styl w jaki pisze.

Padłem. Padłem i wstałem, i znowu padłem. Ok, może za czasów gimnazjum miałem świadomość mojej literackiej mocy, ale tamte czasy dawno mam za sobą. A tutaj na nowo rozpaliło się moje zakurzone pragnienie pisania dla ogółu. Chyba z radości po napisaniu zwale sobie dwa razy. No cóż, mój facet będzie musiał to zrozumieć. Podniecam się jak gówniarz.

Teraz nieco bardziej poważnie - temat ostatniego weekendu. Pisałem o jakimś wyjeździe, był brak szczegółów, teraz będzie nieco więcej.

Mój facet zdecydował, że zabiera mnie poza miasto, że jedziemy odstresować się poza Warszawę. Był odpowiedzialny za załatwienie wszystkiego, ja bardzo długo nie wiedziałem jakie miejsce wybierze. No i został wybrany Gdańsk. Dowiedziałem się o tym dzień przed wyjazdem, ponieważ mój Misiek poprosił mnie o wydrukowanie biletów w pracy. Plan miał być taki, że będzie pełen spontan, ale biorąc pod uwagę, że powrót zaplanowany na niedzielę, nie poniedziałek, uznałem, ze rozsądniej będzie jak chociaż odrobinę się przygotuję do wyjazdu (niestety mam ten cholerny charakter zmuszający mnie do planowania i robienia list jeszcze bardziej cholernych). Dostałem zgodę od organizatora - mojego faceta, na małe przygotowanie. 

W sobotę o 11 siedzieliśmy już w pendolino. Małym marzeniem mojego faceta było przejechać się tym pociągiem. Na całe szczęście o godzinie, która nam pasowała najbardziej, bilety były po 49zł. No nie prawda, że tanio jak na pendolino?! Poza tym jechało z nami pełno młodych chłopaków, więc podróż była jeszcze bardziej przyjemna. Nieopodal nas siedział facet, około 30 lat, tak zajęty czytaniem gazety, że można było na chama gapić się na jego bulge. Mówicie co chcecie, że byłem w jakimś amoku, że prędkość pociągu zatkała mi mózg, ale jego kutas i jaja były tak duże, że ledwo się mieściły w spodniach. Widok powodujący ślinotok. Na całe szczęście mój facet miał tak samo jak ja. Co jak co, ale w tych kwestiach się dogadujemy i bez skrepowania możemy mówić co nam na językach siedzi. Pan z pendolino miał obrączkę, więc jego żona szczęściara, ale podobno na wyjazdach służbowych Ci wielcy mężowie i tatusiowie lubią poruchać chłopców i teraz nie wiem czy śmiać się czy płakać.

Gdy wysiedliśmy z pociągu w Gdańsku najpierw pomyślałem: jak tu brudno, potem jak tu brzydko. Ok, może pogoda nie była najlepsza na pierwsze wrażenia, szare chmury sprawiały wrażenie zarzyganego miasta, ale gdy zobaczyłem jeżdżące tramwaje i uśmiechniętych mimo pogody ludzi, to pomyślałem, że jest tu całkiem przyjemnie.

Podczas podróży ja byłem odpowiedzialny za komunikacje, za dowożenie nas w każde miejsce jakie zechce mój facet. Orientacja w terenie to mój konik, bardzo lubię wyznaczać sobie cele. Najpierw pojechaliśmy do hotelu zostawić torby (tam bardzo miła Pani w recepcji zaczęła nas kokietować i trzepotać swoimi gdańskimi oczkami), potem ruszyliśmy tam, gdzie będąc w Gdańsku, być się powinno. Nad MORZE.


I pozwólcie, że nie będę rozpisywał się nad tym jak nam czas tam minął, bo domyślam się, że normalny człowiek nie zniósł by czytania o tym jak to chodziliśmy ulica A, a potem B i tak cały alfabet a potem jeszcze cyrylica. Ważne, że było fajnie, że ganialiśmy się po plaży, że na plaży się czuło całowaliśmy, że w restauracji był seksowny Pan Kelner, który był gejem i był bardzo uprzejmy, że odkryliśmy zajebistą kawiarnię z jeszcze lepszymi właścicielami, że jedliśmy babeczki na ławce w parku w środku nocy, że w tramwaju numer 6 poderwałem chłopaka, który uśmiechał się i co chwilę wracał do czytania książki, że w niedzielę będąc znowu na plaży było pełno młodych, seksownych facetów, którzy kąpali się w Bałtyku i biegali w kąpielówkach po plaży i ich mięsiste kutaski się majtały, że jak głupi i nachalni patrzyliśmy im na te kutasy a oni tylko zawstydzeni odwracali wzrok, aby potem znowu ukradkiem popatrzeć w nasza stronę, że wróciliśmy cali i zdrowi w nocy w niedzielę, i że wyjazd nam się podobał.

Seksu w hotelu nie było. Seks był już w Warszawie. Wyjątkowo mi i mojemu facetowi dużo nie było trzeba. Obaj potrzebowaliśmy się szybko spuścić. Jednak jadąc powrotnym pociągiem miałem chęć zrobić loda mojemu facetowi. Gdyby nie to, że tyle ludzi się kręciło...

Czasami mam wrażenie, że w mojej głowie zamiast mózgu mam taka małą napaloną suko-kurwę, która steruje mną. Czasami myślę, że moje myślenie o kutasach, że moje niekończące się gadanie o seksie z moim facetem jest uwarunkowane tą suko-kurwą zamiast mózgu (zapisać w notatniku, sprawdzić na google czy taka kurwa mózgowa istnieje i czy da się to leczyć).

W związku z wyjazdem i tym, że wydaliśmy (za)dużo kasy, w lodówce tłoczy się żółty ser i powietrze. Jeżeli ktoś zna jakieś potrawy serowe to poproszę w komentarzu. Dostępne produkty: żółty ser, woda, powietrze, sól, pieprz, majeranek, goździki (jeszcze ze świąt).

Miało być poważnie a nic z tej powagi nie wyszło. Urlop trwa, będę regenerować siły na sobotę i mój powrót do codziennej szarówki w firmie. Dzisiaj umówiłem się z kolegą na spacer po Starym Mieście. Rano pojechałem do firmy zawieść czekoladki i kartkę z życzeniami z okazji Dnia Kobiet. Mój dział to głównie kobiety, jestem facetem kierownikiem i uznałem, że mimo, że mam urlop, to miło się zrobi tej mojej damskiej drużynie, gdy dostaną coś ode mnie. Miałem kupić kwiaty, ale uznałem, że zanim wrócą do domu to będzie po kwiatach, niech mężowie się starają, ja je utuczę słodyczami.

Bycie gejem, o dziwo, pomaga mi w kokietowaniu i rozpieszczaniu moich pań z pracy. Nie widzę w nich żadnej korzyści, niczego nie oczekuję, nie mam chęci na ich tajemnice w majtkach, lubię je i przychodzi mi kontakt z nimi dosyć gładko. Dlatego też kobiety lubią kontakt gejów, ale to nic odkrywczego, geje i kobiety lubią się i to było już wiadomo jeszcze przed moimi narodzinami.

No dobrze, chłopcy i dziewczyny (o ile jakieś kobiety tutaj zaglądają), na koniec o kłótniach w związku. Czy nie jest dobijające to, że partner zamiast prowadzić dyskusję (w rozumieniu ogólnie przyjętych standardów kłótni oznaczających krzyk i machanie rękami), woli powiedzieć: Jak ci się nie podoba to się rozstańmy. To jest gorsze niż cokolwiek!! Doświadczyłem tego wczoraj przed snem!

W związku z Dniem Kobiet wrzucam zdjęcia kobiet, które mnie inspirują. Tak na prawdę powinno być tutaj zdjęcie mojej mamy, ponieważ ta kobieta jest silna, znajduje wyjście z każdej sytuacji, jest wzorem do naśladowania, ale że blog jest w pewien sposób anonimowy, to wrzucam zdjęcia kobiet znanych wszystkim.





I dla uspokojenia, wczorajsza kłótnia poszła w niepamięć. Pisałem kiedyś, u nas o poranku nikt już nie pamięta o kłótni, wraz ze snem zostaje wymazana z pamięci. 




6 komentarzy:

  1. Ale rozstrzał...od weekendu do kłótni,że o fiutach i jajach nie wspomnę:):)....a feee,tfuuuuu!!!....oj za dobrze Paniczowi;)....aż żem się usmarkał z tej zazdrości:)....ja nieboraczek,kornik z kornika,zaraza z zarazy...proszę o następny wpis:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Anonimowy, a czy ty przypadkiem nie prowadzisz bloga? Bo zdolności poetyckie masz, odbiorców byś miał (ja byłbym Twoim pierworodnym). Może czas pomyśleć :P

      A w związku tak jest, dzień do dnia nie podobny. Raz jest seks, raz kłótnia, innego dnia znowu się tulimy do siebie :)

      Usuń
  2. Ja postawiłbym na tosty z serem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tosty wygrały :) szybko, sprawnie, smacznie... plusów pełna lista :)

      Usuń
  3. Cześć.
    Od niedawna jestem Twoim czytelnikiem. Podoba mi się bardzo Twój pisarski styl, szerokie horyzonty myślowe (czego niestety nie można powiedzieć o wspominanym przez Ciebie niedawno autorze bloga - tym najpopularniejszym i najchętniej czytanym...) i podejście do związku z drugim facetem. Po opisie Waszego wyjazdu do Gdańska stwierdzam jednak, że nieco przybajerowałeś :)

    W ten sam weekend (wnioskuję, że opisywałeś Wasz weekend nad morzem zaraz po powrocie) ja, mój partner i nasi przyjaciele (zaprzyjaźnione małżeństwo) pojechaliśmy nad polskie morze. Chcieliśmy zobaczyć, jak ono wygląda zimą i jednocześnie odciąć się od naszej łódzkiej rzeczywistości. Dębki - pierwsza nasza stacja. Odcięci od świata i ludzi mieliśmy szansę na posłuchanie szumu wody i zaobserwowanie miejscowości opustoszałej poza sezonem letnim. Drugi przystanek - Trójmiasto. Gdyni nie ruszyliśmy, w Gdańsku mieliśmy niesmak po kwaterze (nie polecamy noclegów w pensjonacie Pani Alicji (Gdańsk-Brzeźno ul. Pułaskiego) - smród niewietrzonych pomieszczeń i kocura, smród po papierochach, ruszająca się od brudu pościel i młodzian obierający w kuchni ziemniaki na szufelkę, słuchający ukraińskiego "hip-hopu" ze smartfona. Zahaczyliśmy natomiast o plażę w Sopocie. Pogoda była super, nie było deszczu ale nie było też najmniejszej szansy na wyskoczenie z ubrań chłopaków z mięsem schowanym pod cienkim materiałem kąpielówek. Jeśli w Gdańsku na takowych natrafiliście, to tylko można Wam pozazdrościć :) W Sopocie byłoby to zjawisko wręcz nieprawdopodobne.

    Pozdrawiam i życzę wielu udanych postów. Z pewnością będę tu zaglądał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Anonimowy! Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz!

      Cieszę się, że podoba się Tobie to co (i jak) pisze :) Tym bardziej, ze nie ma w tym ukrytych starań, piszę co mi przyjdzie na myśl. Czasami jest to coś wartościowego, czasami bez sensu, ale piszę :)

      No ja widzę, że to wy chłopcy zaszaleliście. My zobaczyliśmy tylko Gdańsk. Takie wyjazdy są bardzo przydatne, tym bardziej, że w mieście, jak jest, sam wiesz. Czasami nie wiesz co masz zrobić, bo nic nie przynosi ukojenia. Zmiana otoczenia jest w moim przypadku zbawienna.

      Co do facetów na plaży to sam nie wierzę, że udało nam się ich spotkać, ale może to dlatego, że to była niedziela, słońce i tak to podziałało, że faceci ubrania zaczęli zrzucać :)

      Dziękuję raz jeszcze za odwiedziny, miłe słowa i do zobaczenia przy kolejnych postach!

      Pozdrawiam Ciebie i Twojego faceta :)

      Usuń