W święta odpocząłem. Tego właśnie było mi trzeba, ciszy, braku pośpiechu, bycia skazanym na siedzenie w domu, sklepy pozamykane, nigdzie nie można wyjść aby wydać złotówki. Wróciłem do pracy ucieszony.
Ja mam coś z tradycjonalisty, mój facet, agnostyk, nie przykłada wagi do atmosfery świat. To ja bardziej pod siebie, ze wspomnieniami z dzieciństwa, organizuję święta. Zawsze staram sie aby dało się wyczuć w domu atmosferę tego innego okresu. W tym roku w mieszkaniu było pełno żonkili. Nie mam zazłe tego mojemu mężowi. Taki jest, takim go kocham. On nie wie kiedy jest wigilia, on nie wie kiedy jest wilkanoc. Zawsze mnie o to pyta. Na poczatku było to dla mnie nieco niezrozumiałe, teraz to przyjmuje ze spokojem. Żyjąc na wsi nie spotyka się agnostyków.
Jedliśmy śniadanie, jaskrawe żonkile patrzyły na stół, pachniało żurkiem a w głośnikach leciała kojąca muzyka Birdy. Takie święta dwóch gejów.
Podobało mi się, że pogoda nas rozpieściła. W sobotę i niedzielę po śniadaniu chodziliśmy z moim facetem na długi spacer po lesie. Ratowaliśmy żaby przed rowerami, widzieliśmy jaszczurki, węże, robiliśmy zawody "kto szybciej znajdzie na drzewie dzięcioła". Było bardzo przyjemnie. I nawet ludzie mnie jakoś nie drażnili. Brakowało mi tylko tego, że nie mogłem wycałować mojego faceta, wyprzytulać się do niego na spacerze. Odbijam sobie to przez klepanie go po dupie i czochranie włosów. Nie obyło się bez biegających w ciasnych strojach młodych panów i naszych komentarzy.
W oba świąteczne dni rozmawiałem z mamą przez telefon. Uważam, że małym plusem tego, że nie pojawiłem się u mamy na świata jest to, że nie musiała robić tych świąt. Posiedziała w domu w ciszy, a wiem, że i to jej jest potrzebne. Matki też są ludźmi, nie zapominajmy o tym. Odpoczynek też im się należy i chwila lenistwa. Nie mogę doczekać się tej chwili, kiedy to moja mama będzie na przyjeźdzać do stolicy na święta i tutaj będziemy świętować. Postanowione jest, że gdy moja mama będzie na emeryturze to sprzedajemy dom na wsi (decyzja mojej mamy). Niech powoli przyzwyczaja się do życia w bloku.
W święta przesłuchaliśmy wszystkich piosenek, które będą rywalizować w Eurowizji w tym roku. Obaj jesteśmy fanami tego konkursu. Leżeliśmy przytuleni, a muzyka leciała. W święta zaczeliśmy oglądać też, za prośbą mojego faceta, Grę o Tron. Wszyscy się tym serialem podniecali w moim otoczeniu już od tak dawna, mnie jakoś nigdy nie ciągneło w jego stronę. "Pokazują w nim kutasy" - powiedział mój luby, dałem więc szanse. Obejrzeliśmy juz pierwszy sezon. Mój facet stracił głowę. Obiecałem, że obejrzę z nim wszystkie sezony. Tak na marginesie - zakochałem się w Jonie Snow.
Powrót do pracy przebiegł spokojnie, nawet pierwszy dzień nie był męczący. Wszyscy w dobrych nastrojach, z nadal pełnymi brzuchami. Teraz aby do majówki.
Wczoraj byłem na szkoleniu, gdzie wszyscy kierownicy uczyli się dostrzegać talenty w sobie i swoich zespołach. Dosyć ciekawe spotkanie, może pod koniec już nieco sie dłużyło, ale dlatego, że wiedziałem, że muszę zejść do biura po wszytskim i podgonić małe zaległości. Robiliśmy też test odnośnie tego, która pólkula jest dominująca u kogo. U mnie lewa, ale mnie to nie dziwi. Praca według schematu, wszystko poukładane, liczby i logiczne myslenie. W sieci jest pełno takich testów. Można je zrobić za darmo. Ciekawe czy wy jestescie lewi czy prawi?
W piatek za tydzień widze się z kolegą, ma przyjść ze swoim eksem. Podobno ów eks chciałby pracować w mojej firmie, chce sie spotkać, abym mu coś podpowiedział/opowiedział. Zaznaczyłem, że pracy nikomu załatwiać nie będę, ale chętnie się z nim spotkam. Podziwiam tego kolege, że ma dobre stosunki ze swoim byłym, i nawet chce mu pomóc z pracą. Ja nie mam kontaktu z nikim, z kim łączyło mnie coś więcej niż kumpelstwo.
Na koniec chciałbym się czymś podzielić, taki off topic. Gdy wczoraj po szkoleniu zszedłem do biura zauważyłem, że koleżanki o czymś namiętnie dyskutują. Zapytałem o co chodzi. Okazało sie, że jedna z naszych koleżanek związała się z żonatym facetem. Oczywiście zakochany rzucił żone, czeka na rozwód. I teraz tak się zastanawiam kto popełnił błąd...
Czy obwiniać tą, która była podowem rozwodu, czy obwiniać tego chłopaka. A tak w ogóle to dziwię się, że on, mając żonę, pozwolił sobie na romans. Ja rozumiem, bo tego się nie uniknie, że ktoś nam może zawrócić w głowie, że ktoś nam się spodoba i zauroczamy się tym kimś, nagle czujemy znowu motylki, myślimy o danej osobie zapominając o naszym partnerze. Ale do jasnej cholery, bądzmy rosądni, przecież może to wszytsko skonczyć się tak, że zostaniemy z ręką w nocniku. Przez ponad sześć lat naszego związku, powiem na swoim przykładzie, miałem chyba tylko raz sytuacje, że ktoś mi w głowie zawrocił tak, że nie mogłem przestać o nim myśleć. Gdybym był głupi to może i by doszło do zdrady. Ale ja mam świadomość, że taki romans może potrwać pół roku a potem BUM, bańka mydlana pęka. W mojej sytuacji powiedziałem po prostu co siedzi mi w głowie mojemu facetowi, byłem z nim szczery, powiedziałem, że kocham go, ale nie mogę przestać o tamtym chłopaku, że mam chęć iść z tamtym do łożka. Wypuściłem z siebie to wszytsko i poczułem sie lepiej. Mój facet wysłuchał mnie, nawet z tego razem żartowaliśmy. Po jakimś czasie moje emocje w stosunku do tamtego ustały, my zaczeliśmy jeszcze bardziej się przed sobą otwierać, pojawił sie temat ewentualnej trzeciej osoby do kochania.
Kocham mojego faceta, chce być z nim do końca zycia, a to, że jesteśmy ze soba maksymalnie szczerzy i otwarci powoduje, że gdyby coś się zaczęło psuć to nie mam chęci go po prostu zostawiać, chcę to naprawiać i mam do tego siłe. Trafienie na drugiego takiego mężczyznę, przy którym mogę być szczery, który mnie nie oceni za to co mi siedzi na języku i w głowie, który zaakceptuje mnie takiego jaki jestem, graniczy z cudem. Poraz kolejny wychodzi, że rozmowa kluczem do sukcesu - i rozwodów może by tyle nie było.
p.s. Pisząc zżarłem lody pomarańczowe grycanowe.
p.s. I prosze bez spojlerów odnośnie Gry o Tron.
p.s. Moim eurowizyjni faworyci: Australia, Bułgaria, Dania, Izrael, Austria, Rosja, Francja.