środa, 13 maja 2015

Dzień trzeci z pięciu.

Dzień trzeci z pięciu wolnych. Mija tak szybko, że głowa boli, a chęć zrobienia "tego i tamtego" powoduje, że nic nie robię.

Co się działo przez ostatnie dni?!

Przede wszystkim jestem zaskoczony, że ktoś kogo nie znam zostawił komentarze pod moimi postami. Nie spodziewałem się tego, że ktoś tu będzie zaglądać, a co dopiero komentować.

Druga sprawa to wczorajsze wyjście na piwo. Piwo było z ludźmi z mojej pracy. Bałem się nieco, ponieważ jako jedyny byłem, jak by to ująć, wyższym stanowiskiem. Bałem się, że będzie narzekanie na kierownictwo a ja musiałbym gasić ogień. Nie było tak źle, nikt mnie nie zjadł a nawet dowiedziałem się, że kilka dziewczyn z pracy jest we mnie zakochanych. W pracy uchodzę za singla (nie mówię o tym, że jestem [zajętym] gejem, ponieważ uważam, że to moja sprawa i nikomu nic do tego) i po raz któryś zaczęło się swatanie. Nie znoszę tego, nienawidzę tego, że nie mogę się pochwalić ponad pięcioletnim związkiem, w którym czuję się spełniony i szczęśliwy... Może kiedyś to się zmieni.

Na wczorajszym wyjściu był też jeden chłopak, który na 100% jest gejem. No chyba, że są na świecie heterycy tak przegięci, tak machający rękami i piszczącymi, jak ten kolega, to zwracam honor. To o czym chcę napisać, to że owy kolega opowiadał jakie to kobiety lubi, jak się za nimi ogląda, jak one są podniecające... Ja-gej to siedzę cicho w takich momentach i się nie odzywam, nie mam nic do powiedzenia, bo kobiety nie są moim obiektem pożądania. Nie rozumiem jak można zachowywać się, udawać heteryka, będąc jednocześnie przykładem tego jak wygląda (przegięty) gej. Nie mam nic przeciwko przegiętym chłopcom, w mojej firmie jest dużo takich, firma jest bardzo tolerancyjna, mamy nawet szkolenia z tego, że nasza marka jest tolerancyjna i tacy ludzie tylko mogą być zatrudniani a wszelkie przejawy rasizmu czy homofobii są jednoznacznie z utratą pracy, ale nie umiem pojąć zakłamania - jestem gejem to nie udaje dla oczu innych heteryka. No chyba, że owy kolega nie jest pogodzony ze swoją orientacją...





Jakiś czas temu poznałem na kumpello chłopaka z Krakowa. Nasza znajomość pokryła się z jego znajomością z innym chłopakiem, z którym chyba będzie coś więcej. Jak sobie przypomnę moje początki z moim facetem to czuję takie bąbelki z żołądku, łaskotanie niosące tak dużo miłych wspomnień.

Miło jest poznawać nowych ludzi, którzy mają podobne spojrzenie na świat, na ludzi, kierują się podobnymi wartościami. Udało mi się poznać przez Internet kilka osób, ale tak naprawdę z małą garstką utrzymuję kontakt.

Na koniec piosenka. Nie zmuszam, zachęcam:


Alternatywna propozycja, dla tych, którzy nie chcą pojmować co Koreańczycy mieli na myśli :)  :



Do jutra!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz