piątek, 15 maja 2015

Dzień piąty z pięciu.

Nie jestem w stanie pojąć nachalności. To, że w pracy przyjęło się, że jestem singlem (nikt nie wie, że jestem gejem i mam faceta), nie oznacza, że muszę stać z otwartymi ramionami w oczekiwaniu na miłość. Nie wszyscy jednak to rozumieją.

Od jakiegoś tygodnia nie mogę się odpędzić od smsów koleżanki. Pisze, zaczepia, pisze dwuznaczne wiadomości. Co jakiś czas słyszę w pracy od koleżanek, że nie powinienem się tak marnować, że lata lecą i pora pomyśleć o jakiejś kobiecie. Ale czy ludzie są dostrzegają tego, że ja nie daje sygnałów do tego, że chce coś z tym zmieniać. Zabawne jest to, że owa koleżanka ma dziecko i męża. Najzabawniejsze jest to, że to już trzecia mężatka, która próbuje mnie zauroczyć. Dwie poprzednie mężatki z pracy kulturalnie odesłałem z kwitkiem...

Powinienem się cieszyć, że nie narzekam na powodzenie, ale mnie to męczy. Męczy mnie bycie uprzejmym chłopakiem, który się uśmiecha i grzecznie unika zalotów.

Wszyscy wiedzą, że mieszkam z kolegą, że z kolegą zrobiłem to i tamto, że razem byłem z kolegą na zakupach, ale nikt nie pomyśli, że może jestem gejem i żyje sobie z tym kolegą.

Jeżeli nie wytrzymam z tą obecną koleżanką to jej po prostu powiem na osobności, że jestem gejem i tyle. Jest bardzo fajna, miła do rozmowy, ma zdanie na wiele tematów, ale ja w niej widzę tylko koleżankę, ona natomiast widzi obiekt zauroczenia. I do tego mężatka...

Jak jesteśmy przy mężatkach to pracuje w mojej firmie pewna dziewczyna, która ma męża, trójkę dzieci. Pryznała się, że nie kocha męża i spotyka się z facetami na seks, bo ma na to ochotę. Dobiła mnie mówiąc, że na pogrzebie teścia wypatrzyła jakiegoś młodego chłopaka pracującego w firmie pogrzebowej i umówiła się z nim na drugi dzień na seks...

Poprostu....






Moje pięć dni wolnego się kończy. Pociesza mnie to, że po tygodniu pracy będę miał kolejnych siedem dni laby, tym razem urlop wypoczynkowy.

Zabieram się za robienie obiadu, o 16:00 Mąż będzie w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz