niedziela, 1 maja 2016

Telefony.

Byłem przekonany, że chociaż dzisiaj nie będę miał telefonu związanego z pracą. W końcu pierwszy maja, świat zamiera, bo wszystko pozamykane (większość!), u mnie w firmie nie ma żywej duszy (no poza ochroną), a o godzinie 12 dzwoni telefon. Mój facet złapał się za głowę.

I bardzo rozbawia mnie to, gdy razem z moim facetem okazujemy sobie czułość, bawimy się swoimi kutasami, jest przyjemnie, a tu nagle słuchać brzęczenie telefonu. I rozmawiasz przez ten jebany telefon a myślisz cały czas o kutasie, którego przed chwilą miałeś w ustach i widzisz, jak on powoli maleje, bo nikogo nie podnieca jak ktoś rozmawia o jakichś raportach.

Wyciszyłem telefon. Teraz nawet pan z radia się nie dodzwoni, że wygrałem milion złotych. Wszystko przez pracę.



Z innej beczki: walczę z ZTMem w Warszawie. Któregoś razu jechałem busem, wsiadłem drzwiami tuż obok kierowcy, po około 5 minutach kierowca zaczął walić pięścią w swoją szybę wyzywając mnie od idiotów, że zasłaniam mu widok. Bez żadnego przepraszam, proszę Pana, czy w inny-kurwa-normalny-sposób. I bym zrozumiał, że potrzebował tego widoku, ale jechałem dwa przystanki i żadnych skrętów, prosta droga. Poza tym bus był przepełniony. Tak czy inaczej poprosiłem ZTM o zwrot kosztów podróży w wysokości jednego biletu normalnego. Odpisali, że nie mogą spełnić mojej prośby. Więc odpisałem, że nie wywiązali się z regulaminu przewozu-stara-ta-ta-ten-co-jest-na-stronie-ztmu, ale oni nadal swoje. Napisałem więc, że czego mogę się domagać w ramach rekompensaty za nieprzyjemną podróż, bo ze wszystkim są na nie. 

Ja przystaje przy tym, że mam prawo reklamować usługę wykonaną przez ZTM, jaką jest nieprzyjemna podróż, podczas której zostałem zwyzywany. Może nie jest to tego wszystkiego warte, może powinienem sobie to odpuścić, ale to jest już druga taka sytuacja w ciągu roku. Mnie nic nie kosztuje to, że odpisze, że nie zgadzam się z ich decyzją. O zakończeniu sprawy napiszę na blogu (mogę wrzucić też screeny naszej wymiany maili). Może to będzie instrukcją dla innych pasażerów, jak reklamować takie sytuacje. I aby było jasne, nie mam pretensji do tego kogoś z kim prowadzę korespondencję, wkurza mnie tylko podejście firmy do pasażerów. Oni mają jakieś wytyczne według których muszą pracować. Ja się na to nie godzę, będę walczył o mój bilet wart cztery czterdzieści.



Poznałem nowego chłopaka (geja) na twitterze. Tak przez przypadek, wszystko przez to, że obaj polubiliśmy swoje opublikowane zdjęcia dotyczące tej samej płyty. Jest w związku. Może powinienem się na takich kolegach skupiać, a nie tych mlodych-napalonych. Wymieniliśmy się zdjęciami, póki co piszemy. Nie wiem czy dojdzie do jakiegoś spotkania, ale jestem pod wrażeniem, że twitter może być też platformą do poznawania ludzi. Znajomych nigdy za wiele. Może wśród nich znajdą się przyjaciele warci uwag. Na kumpello zaglądam sporadycznie, a tu proszę, są inne sposoby na poznanie gejów.

Jutro praca, ku mojej radości, na prośbę koleżanki, idę na 8 do 15, a nie jak miało być wcześniej (12-23). Chciała się zamienić, nie widzę powodu, ja zyskam tylko na tym, że pół dnia będę miał dla siebie. Mój facet od rana do wieczora w pracy.

Akurat ta zamiana, i to, że mój Mąż jest w pracy, jest mi na rękę. Szóstego maja obchodzi urodziny, ale wyprawiamy je trzeciego maja. Musze kupić prezent i coś kupić na obiad. Poprosił, aby nie robić tortu, że sam obiad będzie ok. Wieczorem muszę zastanowić się co i jak. Prezent już postanowiony. Tylko co do żarcia?!





p.s. Którego z panów z teledysku byście zaciągnęli do łożka: Xuso Jonesa czy Headhuntera? Ja wybieram łysola :)
p.s. Post byłby wcześniej opublikowany, ale w międzyczasie było 40 minut przerwy na seks. I geje zrozumieją: dwóch leżących facetów po seksie, brudnych w spermie, ma swój urok.
p.s. Widzieliście film Beyonce "Lemonade"? Bardzo lubię takie filmy. Chwała jej też za pokazanie w nim pary gejowskiej!

3 komentarze: