sobota, 7 maja 2016

Heteroanal.

Osy, bąki, żuczki-sruczki i inne gówienka już w powietrzu. Nie zapominajmy o tym małym puchato-roślino-czymś, które lata i wlepia się we włosy a do tego jest zwiastunem rozbudzenia się tej wielkiej, cywilizacyjnej choroby, alergią zwaną. Teraz każdy jest alergikiem. Jak nie jesteś to jesteś z wiochy (jesteś z wiochy też jak nie masz conversów, nie masz iphona i nie masz wśród znajomych żadnej blogerki modowej). Co za strata... Converse nie produkuje trampków w rozmiarze 48, iphony mi się nie podobają, blogerki żadnej nie znam, nawet gejowskiej. Wiocha jak ta lala! No cóż, tak bywa...




Drugiego maja wyszedłem z pracy o 15, cały dzień dla siebie. Mój bojfriend pracował do 21, biedak, ale zrobiłem na spokojnie zakupy, kupiłem prezent urodzinowy. Po powrocie siedziałem w kuchni i robiłem sernik. Pierwszy raz w życiu robiłem ciasto, które nie było na zimno, a z piekarnika. Wyszło! To najważniejsze! Jestem z siebie dumny!

Urodziny (a raczej ich obchodzenie trzeciego maja) do 12-tej trwały według planu. Było śniadanie, wspólnie robione, w międzyczasie prezent, efekt zaskoczenia, całuski, przytulaski i inne takie. Jako prezent kupiłem płytę Adele 25. Pisałem, nawet cały akapit, o tym, że jej nie lubię, ale mój facet bardzo ja uwielbia, czego się nie robi z miłości. Od dawna mówił, że kupiłby jej płytę, ale szkoda kasy. Mi nie było szkoda. Lubię uszczęśliwiać ludzi. Wolę to wydać na płytę niż słodycze.

Gdy po seksie leżeliśmy i rezerwowaliśmy bilety do kina, napisała nasza przyjaciółka, że zerwał z nią chłopak i czy możemy się zobaczyć, bo potrzebuje pocieszenia. Bez gadania zapadła decyzja, że ma przyjechać. I tu plany się zmieniły, trzeba było wieczór inaczej zaplanować, a raczej nie planować. Siedzieliśmy w trójkę na balkonie, piliśmy drinki i gadaliśmy o facetach i o seksie. Okazało się, ze jej facet (byli rok ze sobą) odszedł do innej, z którą pracuje (wszyscy w trójkę razem pracują). Głupia sytuacja. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że jej były był fanem ("chłopcy, muszę Wam coś zdradzić, wy zrozumiecie, bo jesteście gejami, macie otwarte umysły") analu. Ale nie analu, w którym on jest aktywny. On lubił, jak wkłada mu się wibrator w dupę! 

No to teraz mały rachunek: ja, gej, miałem dwa razy w dupie wibrator; jej były, (podobno) hetero, miał wibro w tyłku z 20 razy. I mam chęć zaśmiać się w twarzy tym wszystkim maczo, którzy chodzą za rękę ze swoimi kobietami. Kto tu większym pedałem jest?!  HAHAHAHA

I aby było jasne, nie mam nic przeciwko temu, że facet hetero (pseudo hetero?) lubi być ruchany wibratorem w dupę. Dlaczego tylko takie zachowania mają być kojarzone tylko ze środowiskami homoseksualnymi, skoro wszyscy tak robią.




Zamieniłem się w pracy tak, aby mieć wolną sobotę 14 maja. Wtedy Eurowizja, nie mogę być w pracy. Powiedziałem nawet wprost, po co potrzebuję zamiany. Koleżanka chyba nie zrozumiała, bo popatrzyła i powiedziała: dobrze, już, dobrze.

Przechodzę ostatnio w pracy taki czas, że potrzebuję izolacji. Bez przerwy jestem bombardowany zadaniami, muszę uśmiechać się do tych, których nie lubię ze względu na ich dwulicowość, do tego muszę tryskać energią i uśmiechem. Moi pracownicy zauważyli to, ponieważ podchodzą i pytają jak mogą mi pomóc. Bardzo mnie cieszy, że mam wsparcie mojego zespołu. Bardzo lubię swoja prace, ludzi, ale ostatnio nie wyrabiam się z obowiązkami. I wiem, że taki jeden ktoś robi to specjalnie, bo mnie nie lubi, i ja go nie lubię, obaj to wiemy, ale obaj udajemy przyjaciół. Błagam, niech ten idiota awansuje i wyjedzie z Warszawy!! Pociesza mnie to, że takie samo zdanie ma wiele ludzi w mojej firmie.

Przedwczoraj w pracy siedziałem na sofie na przerwie i dosiadł się do mnie kolega (ten co odwozi mnie po pracy). Rozmawialiśmy przez jakiś czas o głupotach (i patrzyliśmy sobie na krocza), aż na koniec zaproponowałem mu w moim dziale stanowisko równoległe do mojego. Powinno być dwóch zastępców kierownika, póki co jestem tylko ja. Dzieliłem się swoim zamiarem z moim przełożonym i mam całkowita wolną rękę. Pomyślałem o nim, ponieważ w swoim dziale jest niedoceniany, a ma wielką wiedzę i zapał do pracy. Poza tym dogadałbym się z nim, lubię jego towarzystwo, lubimy siebie na wzajem, więc łatwiej byłoby mi pracować. Powiedział niestety, że nie nadaje się na kierownika. Ja jednak obiecałem, że wrócę do tego tematu.



Dzisiaj, w ramach rozrywki, umówiłem się na spotkanie z kolegą z Twittera (tego, którego ostatnio poznałem). Spotkanie punkt 20:00. Chłopak jest ode mnie starszy o 9 lat, nie wiem jak będzie z zainteresowaniami i czy będzie o czym gadać, ale jak słuchamy podobnej muzyki, to może nie będzie tak źle. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony!

Niedziela, ta jutro, również wolna. Jak będzie słońce to tak samo jak dzisiaj południe spędzę na opalaniu na balkonie. Walka z fast-foodami wygrana, gorzej ze słodyczami. Aby nie podjadać ściągam sobie nowości płytowe i słucham od rana na balkonie, by mieć zajęcie. Polecam z nowej płyty Meghan Trainor piosenkę: Kindly Calm Me Down. Zakochacie się. A jak nie, to stawiam Wam kawę na mieście :P

Na koniec cztery piosenki, na weekend, aby każdy coś znalazł dla siebie, a ja idę wyruchać Internet. Wczoraj mój facet kupił nowy żel nawilżający, kazał mi, wychodząc do pracy, przetestować, czy dobrze się na niego wali. Twoja prośba dla mnie rozkazem!! 









2 komentarze:

  1. Kojarzeni jesteśmy właśnie tak jak społeczeństwu nas się przedstawia. Jak długo nasze społeczeństwo nie zrozumie, że ten obraz jest zakłamany, tak długo będziemy dyskryminowani, pośmiewiskiem w temacie seksu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest jednak to, że do ludzi bardziej przemawia fałszywy obraz gejów ("geje to samo zło"), jako kolejny argument przeciwko, niż prawda a co za tym idzie też zaakceptowanie i zrozumienie, że geje (środowiska homoseksualne) są normalnymi, takimi samymi ludźmi.

      Usuń