Załamanie pogody - czwartek, nad Warszawą. My akurat byliśmy na mieście. Bieganie w deszcz jest romantyczne, no ale nie z siatkami z biedronki. Romantyzm rozbija się o mokry chodnik, pozostaje ciąganie nosem i gorąca herbata na rozgrzanie po powrocie do mieszkania.
W pracy wczoraj byłem na 4 godziny, nie miałem chęci być sześciu. Wszedłem, oświadczyłem, że muszę wyjść o 14 i zabrałem się za obowiązki. Nikt nic nie powiedział, no bo co by to zmieniło. Umówiłem się o 14:05 z moim facetem. Pojechaliśmy na miasto, szukaliśmy butów do biegania, nawet jeden pan w sportowym sklepie był bardzo uprzejmy, uśmiechał się do nas, zaczepiał, przynosił buty do przymierzenia. Dało się wyczuć, że gej. Miał około 35 lat. I miał tak dżinsy ciasne, że jego kutas i jaja wylewały się do prawej nogawki. On specjalnie jeszcze tak stawał, aby było lepiej widać co skrywają jego majtki. Twarz nie była w moim guście, jednak było miło popatrzeć na odstającego kutasa.
Tuż przed urlopem przeprowadzałem z pracownikami rozmowy dotyczące ich rozwoju w firmie. W teorii to jest tak, że pracownik wychodzi z inicjatywą jak by chciał się rozwijać, jednak w praktyce wszystko spada na kierownika. Trzy wolne wieczory spędziłem nad rozmyśleniami co, kto i do czego. Podczas rozmów zbierałem też feedback odnośnie tego, jak odbierany jestem jako kierownik (a raczej jego zastępca) i co powinienem poprawić. Może ktoś mnie skrytykuje, ale chcę być takim kierownikiem, który będzie dla ludzi i bardzo cenię sobie uwagi moich pracowników. Kierownik nie musi być idiotą i chamem bez serca. Ja będę sobą i mimo, że wszystkim przeszkadza, że wyciągam rękę do pracowników i zostaję po pracy aby poświęcić czas na rozmowę z nimi, taki pozostanę.
Dzisiaj mam cały dzień tylko dla siebie - mój facet jest w pracy. Pisałem to już kilka razy - potrzebuję tez takich samotnych dni. Od początku mojego urlopowolnego dzień w dzień byliśmy ze sobą (poza poniedziałkiem, gdy spotkałem się z Młodym, a mój facet wybrał się na spotkanie z koleżanką). Dzisiaj, gdy mój facet wyszedł na autobus ja wziąłem prysznic, poszedłem spokojnie bez pośpiechu do saturna, kupiłem sobie płytę, potem bez pospiechu wszedłem do spożywczego i kupiłem sok i maszerując w rytm piosenek w słuchawkach wróciłem przez las do mieszkania. Słońce grzało mi w twarz, a ja szedłem nucąc sobie Ankę Dąbrowską.
Okej, teraz coś innego. Pisałem o Młody, że ma 22 lata, że brunet, przystojny, że uśmiechnięty, że fajnie mi się z nim rozmawia, że często się widujemy. Ostatnio nawet z moim facetem się poznają, piszą, wymieniali się zdjęciami, piszemy wszyscy w trójkę. Młody nawet napisał, że uważa nas na cudowną parę i nas uwielbia i że cieszy się, że ma takich przystojnych kolegów. Wczoraj w nocy dostałem od niego wiadomość. Potem, niemalże po chwili była kolejna: przepraszam, nie powinienem był tego pisać.
Co było w pierwszej wiadomości?
"Mam wielką chęć na trójkąt z Wami"
Młodego znam trzy tygodnie (a może dwa, a może trzy, sam się gubię). I tego nie rozumiem, jak można coś takiego proponować, znając się niecały miesiąc. Odpisałem mu wczoraj rano, że spieszę się do pracy, ale wrócimy do rozmowy wieczorem. Rozmowa wczoraj była. Na początku zaczął przepraszać, że nie powinien tak pisać, ale potem zaczął pisać jak oszalały, że odkąd nas zobaczył to nie może przestać myśleć o seksie z nami, że nigdy nie próbował trójkąta, ale chce tego z nami, ze wie, że może nam zaufać, że jesteśmy bardzo fajni i seksowni i on marzy aby znaleźć się między nami w łóżku.
No i teraz można objąć dwie ścieżki:
1. Wykorzystać młodą dupę i umówić się na seks (mimo, że nigdy tego nie robiliśmy i nawet nie braliśmy pod uwagę umawiania się na seks)
Powiedziałem mu, że jest zauroczony i że mu to minie, że traktujemy to jako komplement, ale nie zrobimy mu tej krzywdy i nie będzie seksu. On upiera się, że nie wytrzyma, że bardzo tego chce i jest świadomy. Ja jednak wiem, że to jego fanaberia, że za jakiś czas będzie dziękować, że dwóch starszych facetów go jednak nie wyruchało. Jest w guście zarówno moim i mojego faceta. Ale co z tego. Jak to dziecinada. Na początku myślałem, że to żart, ten cały trójkąt, ale potem powiedział, że będzie próbował wrócić do tematu za jakiś czas znowu, że on może do nas przyjechać, bo mamy mieszkanie. Mieszka w Warszawie, jest na wyciągnięcie reki, mamy chęć i jest za 30 minut u nas w łóżku, ale do jasnej cholery, w jaką stronę by ten świat szedł gdyby tak każdy z każdym się ruchał na zawołanie.
Razem z tym całym zamieszkaniem wychodzi cecha, która powoduje, że ogarnia mnie smutek. Są ludzie, którzy udają, że seks ich nie dotyczy i nie walą sobie, że słowo kutas i seks to słowa zakazane, i są ludzie, którzy mówią otwarcie o swoich potrzebach (ja nie ukrywam, że jestem seksoholikiem). A wychodzi na to, ze większymi kurwami są Ci co udają świętych. No i po co?
Mamy jeszcze jednego młodszego kolegę (przyjaciela rodziny?! :) ) - Artura. On ma 20 lat, ale pomiędzy nim a Młodym jest milion lat dojrzałości. Jeżeli już kogoś mielibyśmy wprowadzić do trójkąta to Artura. Młody to młody, taki słodki gówniarz, ale seksu z tego nigdy nie będzie. Poza tym on jest bardzo rozpieszczony. Studia zaoczne i mieszkanie w Warszawie opłacają mu rodzice. A kasę wydaje równo na naszych spotkaniach..
Aby mój wywód zakończyć jakimś podsumowaniem, puentą, grubą linią: nie umawiamy się na seks. Trzecia osoba w naszym związku może być, ale tylko na zasadzie tworzenia z nami związku, opartego na zaufaniu i miłości (i wtedy seksie). Żaden inny trójkąt nie wchodzi w grę. Owszem, fantazjujemy o innych, gadamy głupoty, ale póki co na seks z innymi sobie nie dajemy pozwolenia. Czasami jak słuchamy siebie to wiemy, że gdyby sąsiedzi nas posłuchali to by nas spalili, ale my sobie tak gadamy, i co z tego, że wychodzi wtedy z nas kurewska natura :)