Nie mam siły. Mój facet zainstalował sobie na komputerze Windowsa 10, zacina się, nie da się otwierać zbyt wielu zakładek w przeglądarce. Jednym słowem DUPA.
Co gorsze, kupiliśmy mojej mamie na święta laptopa, ma również dziesiątkę, sytuacja bardzo podobna. Wiedzcie, że tęsknota za moim komputerem z XP jest ogromna, niestety mojego komputera już nie ma i nie będzie. Nie kupuję sobie laptopa, bo on mi potrzebny jest tylko do pisania na blogu, pozostałe rzeczy robię na telefonie. Do pisania długich tekstów nie mogę się przekonać na moim telefonie. Bloga prowadzę z komputera mojego faceta.
Prezenty powoli komplementujemy na święta. Uparłem się aby mamie kupić apaszkę pewnej londyńskiej znanej marki, ale mój facet powiedział, że lepszym prezentem będzie komputer. Moja mama z resztą jakiś czas temu wspominała, że przydałby się jej (stacjonarny nie działa już dobre 5 lat), więc wyprzedzając moja mamę komputer został zakupiony. Już rola mojego faceta, aby wszystko w nim porobić, aby było ok, łatwo i sprawnie. Ja aż takim specjalistą w tej kwestii nie jestem.
Tydzień temu były chrzciny, zostałem oficjalnie ojcem chrzestnym. Tak na prawdę te chrzciny powinny być już półtora roku temu, ale ucieszyło mnie to, że nie będą organizowane na grudniowe święta. Nie zniósłbym tych oczy ludzi z moich stron, wlepionych we mnie, bo ciekawość "co u niego" przewyższałaby w tamtej chwili oddanie Jezusowi podczas mszy. Mieszkałem na wsi, tam każdy musi posiąść aktualizację co do tych młodych, którzy w "wielkim świecie" się panoszą.
A tak, było spokojnie, 20 osób w kościele, bez stresu, bez spiny, sami swoi.
Potem oczywiście wielka uczta rodzinna, znienawidzona przeze mnie część życia rodzinnego. Rodzice chrzestni oraz ochrzczona w centrum uwagi. Zabrałem matkę chrzestną zza stołu, siedzieliśmy w pokoju, gadaliśmy, patrzyliśmy jak młodzież gra na konsoli w Minecrafta.
Chrzciny nałożyły się na naszą rocznicę, dlatego w sobotę spieszyłem się, aby wrócić do Warszawy. Udało mi się złapać pociąg, na 19 byłem na centralnym. Mój facet czekał, cierpliwie. Poszliśmy do restauracji, było dobre żarcie, zamówiliśmy wino, potem poszliśmy na spacer po mieście. Tak kręciliśmy się po Warszawie, że na 23 dotarliśmy pod Arkadię. Byliśmy głodni, zamówiliśmy pizze na wynos, siedzieliśmy na mrozie na przystanku i jedliśmy śmiejąc się z całej sytuacji, z tamtej naszej chwili. Tak samo naszej, jak sześć lat temu zaczęła się w jednej chwili nasza przygoda, potem rosnąca do potęgi związku, budowanego na zaufaniu, złościach, zazdrości, pocałunkach i wyznaniach, które siedzą głęboko w serduchu.
Jestem szczęśliwy! Czasami jest za słodko, czasami ma ochotę tłuc szyby, ale mimo wszystko obaj staramy się podchodzić do tego poważnie, rozmowy na spokojnie i nie-spokojnie, akceptowanie wad i denerwujących nawyków, bycie obok, gdy drugi tego potrzebuje. Zasmuca mnie w tym moim szczęściu to, że są na świecie faceci, którzy powinni być zajęci, a nie są. I czasami głupio mi mówić o swoim związku, bo wiem, że drugą osobę może to denerwować. Jednak mój facet to moja integralna część. Zazdrość trzeba schować do kieszeni, w końcu każdy znajdzie swoje szczęście. Stoicki spokój we wszystkim!
Wczoraj miałem wolne, dzisiaj również. Początek miesiąca bardzo mnie wymęczył w pracy. Wracałem do domu ze łzami w oczach, jedyne czego potrzebowałem do położyć się obok mojego faceta, przytulić do jego klatki piersiowej i zasnąć wsłuchując się w jego oddech. Dzisiaj mogę potwierdzić, że odpocząłem.
Wczoraj czekałem na mojego faceta z kolacją, świecami, grzanym winem. Leżeliśmy, oglądaliśmy seriale, potem się jebaliśmy. Dzisiaj też czekam z kolacja. Wczoraj byłem też w [ajkija] na zakupach. Już dawno upatrzyłem sobie pewną zabawkę. Według mojej oceny: najbardziej gejowska zabawka jaką widziałem w życiu. To nasze nowe dziecko! Obaj się w tej maskotce zakochaliśmy, wczoraj leżąc w łóżku robiliśmy sobie rodzinne zdjęcia. Jakby ktoś chciał zakupić jeden egzemplarz to zdjęcie poniżej:
Dwa słowa jeszcze o muzyce. Adele ma super głos, jest utalentowaną artystka, ale nie przepadam za nią. Owszem ma kilka piosenek, które są bardzo fajne, ale nie rozumiem tego, że jej płyty tak się sprzedają. Wszyscy mówią o Adele, och, ach, boginii!! Ja się z tym nie zgadzam. Poza głosem nic nowego nie wnosi do muzyki. Nie przeciera nowych szlaków, taką muzykę tworzą też inni artyści. Lady Gaga wnosi więcej To taka moja uwaga.
Wczoraj przesłuchałem płyty Troya Sivana. Zakochałem się w całym albumie. Jako człowiek ma w sobie coś co mnie irytuje, ale muzykę ma bardzo ciekawą. Poza tym nie jest w moim typie. Taki chłopięcy, szczuły dzieciak. I tak, jest gejem. Ale pewnie już wszyscy o nim słyszeli i o tym wiedzą.
Wczoraj zamówiłem sobie trzy płyty. Dojdą za trzy dni.
W poniedziałek jadę do centrali mojej firmy pod Warszawą, mam ważną rozmowę :)
Na koniec piosenki. Pierwsza siedzi mi w głowie od tygodnia. Druga to Troye Sivan, trzecia to PSY - zobaczcie, bo wszyscy będą pewnie o tym mówić, więc warto znać :)
Ho..Ho..Ho..Merry Christmas! My Gay Friend ;-)
OdpowiedzUsuńNie bylo mnie pare tygodni...i odnosze wrazenie, ze poziom tekstu jaki zaprezentowales w ostatnim czasie, wyszczelil jak dobry orgazm...
Czyzby moj maly komentarz jakis czas temu zaowocowal??^^...jesli jest w tym odrobina mojej zaslugi, to jestem gotow sam sobie po ramieniu poklepac ;-)
Gratuluje awansu i zostania ojcem chrzestnym (fajna sprawa, tylko daje po kieszeni...z 7letnim doswiadczeniem wiem cos na ten temat...ale chrzesnicy i tak bym nie oddal ;-))
Ubolewam nad "maminym" Laptopem... R.I.P.
Tekst, w ktorym opisujesz swoje fikcyjne roztanie, wprowadzajac czytelnika w poczatkowej fazie w blad...no no, niezle to rozegrales, az zawialo hollywood'ckim formatem...Drama Baby Drama...
Co do ostrej reakcji jednego z Twoich zagorzalych czytelnikow...jeszcze jedna taka akcja z Twojej strony i facet? jest gotow zapukac do Twych drzwi^^...........a tak powaznie, czlowieku wyluzuj...chlopak sie stara, serwuje scenariusz jak z brazylijskiej telenoweli, a tobie korki wysiadaja??...od odrobiny pieprzu w salacie jeszcze nikt nie umarl.
No to do nastepnego...badz tak mily i mnie zaskocz...
Ide zobaczyc do skarpety, czy w tym roku starszy pan z siwa broda, w czerwonym kostiumie, rowniez i do mnie dotarl...od paru lat cos mu GPS nawala i nie za bardzo umie trafic...jak tak dalej pojdzie, to zamiast szklanki mleka i ciasteczek, zaserwuje mu co najwyzej zsiadle mleko!
Slowo na niedziele: Wiesiek wieska zawsze zrozumie ;-)
Pozdrawiam
db
Nooo proszę, kogo tu przywiało :))))
UsuńNie powiem, bardzo fajny mikolajkowy prezent :P Tak, tak, udało Ci się z datą. A może wszystko było zaplanowane? Może 6 grudnia nie jest przypadkowy a zaplanowany, a wtedy ja i moje co najwyżej boliłódzkie scenariusze na blogu chowają się głęboko i Oscar goes to you :)
Co do zmiany pisania na blogu... niech oklaski idą w Twoją stronę, wszystko Twoja zasługa, no bo co jest lepszego od niezależnego uczuciowo obserwatora, który na dzień dobry karci. Musiałem się poprawić, ze skutkiem lepszym lub gorszym, ale najwidoczniej zauważalnym :D Pierwszy Twój komentarz dostaje Pokojową Nagrodę Nobla za owocną inicjatywę w budowanie wizerunku mojego bloga :)
Teraz tak na poważnie.. dałbyś się poznać. Wiem już co nie co o Tobie(mianowicie: wiek - 27 lat, duży siurek nazywany kucykiem - to akurat nie powód, dla którego chciałbym Cię poznać xD; oraz to, że mieszkasz poza granicami polskiego kraju)
Nie zapominaj, że mam też maila i jakbyś chciał się otworzyć przede mną i wyrzucić swoje największe tajemnice to zawsze możesz pisać na zapach.neonu@gmail.com .
Co do zaskoczenia Ciebie... pamiętaj, ze z dnia na dzień staję się starszy a co za tym idzie - błyskotliwość i pomysłowość spada, ale może jeszcze Cię zaskocze :)
Nie krepuj się z pisaniem.
Mikołaj jak nie przyszedł 6tego, to przyjdzie pod koniec miesiąca, spokojnie.
Tymczasem druhu ! Ja tu zawsze jestem (choć nie zawsze codziennie sie loguję).
Pozdrawiam Pana,
Pat Własnegolosu.