środa, 4 listopada 2015

Do ludzi.

Wczoraj wyszliśmy z domu, do ludzi. Spotkaliśmy się ze wspólną koleżanką. Poszliśmy na miasto, najpierw na kawę piernikową (sezon świąteczny otwarty i w kawiarniach, i centrach handlowych, radiu i telewizji), potem na piwo. Poszliśmy do restauracji Česká na Chmielnej. Kelner był bardzo przystojny. Dostał od nas  chyba 20% napiwku. Nie wiem jak wy, ale my z moim facetem zawsze zostawiamy napiwki (zazwyczaj to jest 10%). Dla mnie to naturalne zachowanie, czasami nawet zostawiam z napiwkiem na paragonie dopisane długopisem  DZIĘKUJĘ :). Mój facet poza tym też pracował swego czasu jako kelner więc czuje sentyment i wie, ile radości sprawia napiwek do i tak niskiej dniówki kelnerów.

Koleżanka wczoraj namawiała mojego na wspólne założenie firmy. Mój luby nadawałby się do tego. Zawsze robi coś dokładnie (no może poza zmywaniem od-raz-zu po przygotowaniu obiadu) i umie zarządzać. W każdych decyzjach ma moje wsparcie, nawet jeżeli będzie chodziło o założenie firmy.

Niedzielę mam wolną. Tego dnia jadę z dwiema koleżankami ze studiów odwiedzić inną, która urodziła dziecko. Szczerze, nigdy jej nie lubiłem. Jadę, jestem dżentelmenem, może akurat będzie miło (choć podróż na Ursus z mojej północnej dzielnicy to cała wyprawa). Liczę, że wypijemy jak po staremu (no poza tą co urodziła), pośmiejemy się, może znowu jak za czasów młodości będziemy rozmawiać z obrazami Matki Boskiej. Nie nastawiam się na NIE, jestem na plus.

Cały dzień nadrabiam zaległe płyty, których nie miałem kiedy przesłuchać. Lubię takie dni jak dzisiaj. No można byłoby zmienić tylko godzinę pobudki, zamiast 10tą na 8mą, ale biorąc pod uwagę, że noc wcześniej spałem tylko 3 godziny, taki nadmiar snu był niezbędny.

Dawno nie logowałem się na kumpello. Pora posiedzieć i zobaczyć co się dzieje w świecie.

Dzisiaj muzycznie panowie, przystojni, nieprzystojni, jak kto woli.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz