Koleżanka wczoraj namawiała mojego na wspólne założenie firmy. Mój luby nadawałby się do tego. Zawsze robi coś dokładnie (no może poza zmywaniem od-raz-zu po przygotowaniu obiadu) i umie zarządzać. W każdych decyzjach ma moje wsparcie, nawet jeżeli będzie chodziło o założenie firmy.
Niedzielę mam wolną. Tego dnia jadę z dwiema koleżankami ze studiów odwiedzić inną, która urodziła dziecko. Szczerze, nigdy jej nie lubiłem. Jadę, jestem dżentelmenem, może akurat będzie miło (choć podróż na Ursus z mojej północnej dzielnicy to cała wyprawa). Liczę, że wypijemy jak po staremu (no poza tą co urodziła), pośmiejemy się, może znowu jak za czasów młodości będziemy rozmawiać z obrazami Matki Boskiej. Nie nastawiam się na NIE, jestem na plus.
Cały dzień nadrabiam zaległe płyty, których nie miałem kiedy przesłuchać. Lubię takie dni jak dzisiaj. No można byłoby zmienić tylko godzinę pobudki, zamiast 10tą na 8mą, ale biorąc pod uwagę, że noc wcześniej spałem tylko 3 godziny, taki nadmiar snu był niezbędny.
Dawno nie logowałem się na kumpello. Pora posiedzieć i zobaczyć co się dzieje w świecie.
Dzisiaj muzycznie panowie, przystojni, nieprzystojni, jak kto woli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz