czwartek, 11 lutego 2016

Wyjście działowe.

Wczoraj zostało zorganizowane wyjście działowe z mojej pracy. Organizatorami była młodzieżowa część zespołu. Dostałem zaproszenie już miesiąc temu. Nalegano, że mam być, ponieważ na poprzednim wyjściu mnie nie było. Obiecałem, że będę. Poza tym dla mnie to komplement, jak współpracownicy chcą aby był na wyjściu na piwo obecny kierownik.

Zebraliśmy się pod kręgielnią o 18, prawie piętnaście osób. Co zabawne wszyscy skakali wokół mnie. Nie widziałem w tym jakiegoś celu, odniosłem wrażenie, że cieszą się z tego, że pojawiłem się na zorganizowanym przez nich wyjściu. Na wstępie powiedziałem, że nie chce, aby ktoś się krępował przede mną, jak ktoś ma ochotę się upić to niech się upija, dodałem, że nie łączę pracy z czasem osobistym. Poza tym byłoby to nieprofesjonalne, gdybym wykorzystywał wiedzę jaką nabyłem po tym spotkaniu, do celów zawodowych. Praca to praca, czas poza praca to inna bajka. 



Po kręglach był klub i było karaoke. Ostatni raz byłem w klubie z moim facetem, w 2010 roku, w Rasko (obecny klub La Garage, o ile nadal istnieje). Sześć lat nie tańczyłem w klubie. Jak wczoraj wszedłem na pusty parkiet i zacząłem tańczyć z dwiema koleżankami z pracy to przypomniały mi się czasy studenckie. Zamknąłem w pewnym momencie oczy i tańczyłem. Nawet nie wiedziałem jak bardzo mi tego brakowało. W mieszkaniu często tańczymy z moim facetem, ale zupełnie inaczej to wszystko się odczuwa, gdy inni, nieznani ludzie, też tańczą.

Głównym założeniem tego wyjścia było rozerwanie się. Wiedziałem też, że nie mogę się upić, przewracać się, ponieważ grupa ludzi, z którymi wyszedłem, nie była moimi przyjaciółmi, a pracownikami, którymi zarządzam na co dzień. Wiedziałem, że muszę być na baczności, że nie mogę powiedzieć za dużo. Upić się upiłem, mieszałem wódkę z piwem, ale stałem na baczność. Na całe szczęście posiadam zdolność niepokazywania wpływu alkoholu. Owszem, czułem się wstawiony, ale dopiero gdy wszedłem do mieszkania, gdzie mój facet czekał na mnie z ciepłym jedzeniem, poczułem jak świat mi się kręci.

Ta bardzo młoda część wczorajszej grupy upiła się jakby nie widziała nigdy alkoholu. Pili shoty bez najmniejszego problemu, na równi ze mną. Dziewczyny zaczęły mnie podrywać, zaczęły dopytywać co znaczy moja obrączka, czy ja kogoś mam, żebym zdradził kim ONA jest. Na koniec usłyszałem, że chcą, abym szybko z zastępcy kierownika został kierownikiem działu, bo oni nie chcą tego managera, który obecnie jest, że chcą mnie. Uśmiechnąłem się, uznałem to jako komplement. Jednak nie wchodziłem w szczegóły, ponieważ mój plan rozwoju zakłada zmianę miasta pracy, a nie to, że zostanę managerem w swojej lokalizacji. Decydując się na obecne stanowisko musiałem się na to zgodzić. Kto wie, może za dwa lata nie będę już mieszkał w stolicy..

Dzisiaj zaczynałem prace o 8. Rano czułem jak ssie mnie potwornie w żołądku. Jak nigdy zacząłem dzień od zakupów w Żabce, od kupienia bułek, kabanosów i Kubisia. W pracy, w między czasie, jadłem, żeby nie mdliło mnie do czasu obiadu. Wyszedłem o 14. Nie miałem siły siedzieć dłużej.

Jutro dzień z moim Miśkiem. On co prawda ma nadal zwolnienie lekarskie, więc siedzimy w domu, ale cieszę się, że możemy dzień spędzić razem. Tak mnie ten facet rozbawia. Dzisiaj tańczył i cmokał mnie po szyi, szczypiąc mnie w pośladki. Kocham tego człowieka!!

 



P.S. W klubie były robione zdjęcia.. Teraz codziennie będę nerwowo przeglądał galerię na oficjalnej stronie. Nie lubię swoich zdjęć! :)
 

2 komentarze:

  1. Zdjęcia w klubach to dziś norma, choć nie chciałbym być na nich oglądany ;/ - znam to uczucie.

    A co do tańców na parkiecie to super sprawa :) Swego czasu mieliśmy w mojej starej pracy kierowników, zastępców i managerów w przeróżnym wieku zabawa z nimi była zawsze przednia - a spożytego alkoholu nigdy nie dało się ogarnąć - ale za to są super wspomnienia ;)

    OdpowiedzUsuń